DK75: zimowa udręka w podróży do Nowego Sącza

DK75: zimowa udręka w podróży do Nowego Sącza

Kto nie wracał swoim samochodem trasą z Krakowa do Sącza między 15. a 17., ten nie wie, co to udręka. Już za Brzeskiem, po minięciu Uszwi, na podjeździe do Gosprzydowej zaczął się pierwszy korek. Okazało się, że był wypadek. Zderzyły się trzy pojazdy. Zatrzymano ruch. Pojawiły się karetki pogotowia. Bardziej niecierpliwi kierowcy zawracali by dojechać do Nowego Sącza przez Gdów…

Kiedy wreszcie pojazdy ruszyły, tempo było ślimacze. Wydawało się, że po skręcie w Jurkowie do Czchowa będzie lepiej. Nic z tego. Sznur samochodów w bardzo wolnym tempie poruszał się do przodu. I tak do Łososiny.

Po minięciu Justu znów stop. Z niewiadomych przyczyn samochody stanęły. Po wielu minutach oczekiwania bardzo powoli sznurek pojazdów ruszył do przodu. Już wydawało się, że jest dobrze, ale za centrum Tęgoborzy kolejny stop. Spore problemy z pokonaniem zwężenia drogi przed nowobudowanym mostem miały tiry, a że jechały z obu stron, kierowcy się przepuszczali, a osobówki stały.

W Wielogłowach zaczął się tworzyć kolejny korek, który kończył się na rondzie za Zabełecką Górą. Oczywście przejazd ulicą Tarnowską do centrum też nie był łatwy i kierowcy musieli swoje odczekać.

Jak zaradzić tej gehennie? Nie ma na dziś dobrego rozwiązania. Na pewno potrzebna jest „sądeczanka”, która usprawniłaby przejazd do i z Brzeska.

Bo jak pokazuje życie, kiedy wydarzy się wypadek – nie ma rozsądnego objazdu.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama