Chrzęści żwir na ścieżce

Chrzęści żwir na ścieżce

Adam Konicki

3 km ścieżki rowerowej mamy w cenie robocizny. Taki odcinek za ok. 300 tys. zł to raczej powód do dumy. Ale jak widać w Nowym Sączu to nie powód do dumy, ale do urzędowego donosu – mówi Adam Konicki, dyrektor Miejskiego Zarządu Dróg w Nowym Sączu.

– Podpadł Pan. Jeden z sądeckich radnych zawiadomił Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego, że obok remontowanej ul. Piłsudskiego w Nowym Sączu powstaje nielegalna – jego zdaniem – ścieżka rowerowo-spacerowa.

– Pismo, jakie wpłynęło do wojewódzkiego nadzoru budowlanego jest czytelnie podpisane, a powstało – jak się doczytałem – na wniosek mieszkańców Nowego Sącza. Komuś nie podoba się, że wzdłuż ulicy Piłsudskiego odtwarzamy ciąg komunikacyjny, który zasadniczo poprawi bezpieczeństwo rowerzystów i pieszych, czyli właśnie mieszkańców. A przy okazji pozwoli odtworzyć to, co przed laty bardzo perspektywicznie ktoś zaplanował i wytyczył.

– Interweniujący argumentują, że robi Pan to nielegalnie, na dodatek wykorzystując do tego celu nawierzchnię zerwaną z remontowanej Piłsudskiego.

– Po kolei, doprecyzujmy. Podczas rozbiórki nawierzchni uzyskujemy materiał w postaci naturalnego kruszywa. Każdy, kto prywatnie potrzebował w domowych inwestycjach taki materiał ten wie, że on kosztuje żywe złotówki. Wykorzystujemy go, choć moglibyśmy go oddać wykonawcy inwestycji.

– A zwykle oddaje się taki materiał wykonawcy?

– Tak było dotychczas, czyli do czasu, kiedy pan prezydent Ludomir Handzel zaczął po gospodarsku traktować wszystkie materiały, które mamy wbudowane w drogi. Teraz wykorzystujemy to, co się nadaje, a co dotychczas wykonawcy zabierali do siebie na składowiska, potem używali przy innych, a my musieliśmy za nie płacić jak za nowe. Tak więc obok poprawy bezpieczeństwa ludzi, drugim istotnym argumentem przemawiającym za tą inwestycją, jest argument ekonomiczny.

– Czyli będziemy mieli ścieżkę rowerowo-spacerową za darmo?

– Nie widziałem jeszcze niczego za darmo. W tym przypadku możemy mówić o wybitnie korzystnej cenie i chętnie pokażę kilka liczb. Przy rozbiórce 20 tysięcy metrów kwadratowych ul. Piłsudskiego pozyskaliśmy ok. 12 tysięcy metrów sześciennych żwiru – czystego, pełnowartościowego materiału. Uznaliśmy, że ten materiał wbudujemy w przygotowany jeszcze w latach 70. ciąg pieszo-rowerowy wzdłuż rzeki Kamienicy, łączący w bezpieczny sposób kilka zatok autobusowych i 10 przejść dla pieszych przez ul. Piłsudskiego oraz infrastrukturę zlokalizowaną przy rzece Kamienicy.

– Ale miało być o pieniądzach i gospodarskich oszczędnościach. W czym je Pan widzi?

– Ano w tym, że gdybyśmy taki materiał chcieli pozyskać w żwirowni za najniższą cenę jaka mi w tej chwili przychodzi do głowy, czyli 20 zł za tonę, to przy założeniu, że na metr sześcienny potrzeba dwie tony żwiru, a do zabudowania mieliśmy 12 tysięcy metrów sześciennych, to w kieszeni sądeckiego podatnika pozostało zaoszczędzonych jakieś pół miliona złotych.

– Co było dotychczas w miejscu oprotestowanej ścieżki rowerowej?

– Zaniedbana ścieżka, miejscami mocno zarośnięta, ciągnąca się pomiędzy Piłsudskiego a Kamienicą. Poprawiliśmy ją, wzbogacili o wspomnianą podbudowę żwirową, którą uformowaliśmy i zagęściliśmy. Kiedyś było to popularne miejsce podrzucania śmieci. Jedno z najpiękniejszych miejskich miejsc spacerowych w pobliżu rzeki było jednocześnie jednym z najbardziej wstydliwych. Nie odkrywaliśmy tu Ameryki, bo już pół wieku wcześniej ktoś przytomnie zauważył, że taki ciąg komunikacyjny wpisuje się w to miejsce w sposób naturalny. Początkowo myśleliśmy nawet, że będzie potrzeba więcej budulca, ale zastaliśmy tam już warstwę istniejącej podbudowy ścieżki-ciągu pieszo- jezdnego wykonaną przed laty przez poprzedników. My po prostu przywracamy temu miejscu dawną funkcję.

– Powiedział Pan, że nie odkrywaliście tu Ameryki, a jednak sądeczanie chyba słabo kojarzą, by wzdłuż Kamienicy prowadziła kiedyś ścieżka rowerowo-spacerowa.

– Nie kojarzymy w ten sposób tego miejsca pewnie dlatego, że choćby 40 lat temu jeżdżenie rowerem za miasto, bieganie i chodzenie z kijami nie było tak popularne jak obecnie, więc ścieżka zarosła i popadła w zapomnienie. Proszę zwrócić uwagę, że ul. Piłsudskiego zaplanowana została jak klasyczna aleja z minimalną ilością miejsc kolizyjnych. Jednocześnie na odcinku 4 kilometrów mamy tam dziesięć przejść dla pieszych, które musiały dokądś prowadzić. Łączyły właśnie ścieżkę prowadzącą wzdłuż rzeki i przystanki autobusowe z drugą stroną ruchliwej ulicy oraz infrastrukturę rekreacyjną w korycie Kamienicy. Ponadto nawet na zdjęciach lotniczych widzimy tam zachowany ciąg i wydeptaną ścieżkę, z której korzystali mieszkańcy Nowego Sącza.

– To był Pański pomysł, by odtworzyć tamten ciąg?

– Pomysł rzucił prezydent dwa lata temu, kiedy dyskutowaliśmy, jak obniżyć koszty inwestycji drogowych i jak wykorzystywać odzyskane materiały, za które później musimy płacić. Tym sposobem 3 km ścieżki rowerowej mamy w cenie samych roboczogodzin, bez konieczności zakupu materiałów. Myślę, że taki odcinek za ok. 300 tys. zł to raczej powód do dumy, bo nie słyszałem, żeby ktoś w tej cenie wybudował gdzieś podobną. Ale jak widać w Nowym Sączu to nie powód do dumy, ale do urzędowego donosu.

– Pan mówi, że to powód do dumy, a autor zawiadomienia, radny Michał Kądziołka uważa, że to powód do ukarania Pana. Skąd taka rozbieżność w spojrzeniu na jedną i tę samą ścieżkę rowerową?

– Nie mam pojęcia. Może pan radny ma żal, że to nie on wpadł na pomysł, jak zaoszczędzić miejskie pieniądze, a może po prostu nie lubi rowerzystów, którzy jadąc drugą stroną ul. Piłsudskiego muszą uważać na sześć skrzyżowań z bocznymi ulicami, a teraz zyskują możliwość jazdy bezkolizyjnej.

Szkoda że Radny Miasta Nowego Sącza nie dostrzega i nie popiera aspektów wpływających na poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym. Dziś należy edukować i upowszechniać hasło BRD – bo to mantra nie tylko drogowców czy policji, ale kierunek działania wszystkich mających wpływ na poprawę bezpieczeństwa w ruchu drogowym.

– Ale kiedyś ktoś zaplanował, włożył mnóstwo pieniędzy i asfaltu w ścieżkę rowerową wzdłuż Piłsudskiego. Nie spełnia ona już swojego zadania?

– Spełnia, ale jak wyliczyliśmy rowerzysta i pieszy poruszający się tamtą stroną, sześć razy na tym odcinku narażony jest na kontakt z samochodami skręcającymi z Piłsudskiego i wyjeżdżającymi z bocznych ulic. To nie jest komfortowe, nawet w sytuacji, kiedy przepisy nakazują kierowcom ustąpienie rowerzystom pierwszeństwa w tych miejscach. Dochodzi tam do niebezpiecznych sytuacji. Teraz będziemy obserwować, jak zareagują sądeczanie na nową propozycję. Na razie mogą przejechać ten odcinek bezkolizyjnie po trochę gorszej nawierzchni. Jeśli pomysł się spodoba, inwestycja będzie kontynuowana w kolejnych latach.

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama