Bobowa. Tutaj nie przyszła KOLEJ na oszczędzanie…

Bobowa. Tutaj nie przyszła KOLEJ na oszczędzanie…

W czasach, kiedy świat zmaga się z gigantycznym kryzysem energetycznym, samorządy zapowiadają zamykanie basenów, orlików i wygaszanie ulicznych latarni, a fabryki zatrzymują produkcję, Polskie Koleje Państwowe w samo południe świecą światła, jakby największe współczesne problemy ich nie dotyczyły.

W niedzielę na stacji kolejowej PKP Bobowa wszystkie lampy świecą się, mimo iż dworcowy zegar wskazuje godz. 12:25. A wszystko to w czasie, kiedy cała Polska zmaga się z problemem, jak ograniczyć gigantyczne rachunki za prąd, które paraliżują działalność obiektów publicznych i doprowadzają do bankructwa firmy korzystające z większego zapotrzebowania na energię elektryczną. Na kolei problem chyba nie istnieje. Nikt nie gasi zbędnej żarówki…

Dlaczego tak się dzieje? Odpowiedź na to pytanie spróbujemy uzyskać w poniedziałek, kiedy po weekendzie urzędnicy mogący pomóc nam rozwikłać tę zagadkę wrócą do pracy. Ale czy na pewno warto pytać? Stawiamy orzechy przeciwko rekordowo drogim dolarom, iż odpowiedź, którą jutro uzyskamy będzie brzmiała mniej więcej tak: „Oświetleniem na stacjach kolejowych PKP steruje automatyczny system”.

Oczywiście domyślamy się, że to raczej błąd komputera, niż dróżnika, który zapomniał wyłączyć o świcie wszystkie lampy. Tylko co to zmienia? Skoro automat nie wywiązuje się właściwie z powierzonych mu zadań, to może należy go zwolnić i zatrudnić na jego miejsce człowieka?

Czytaj też:

W Rożnowie ma powstać gigantyczny akumulator energii

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama