Były pomocnik Sandecji Nowy Sącz Adrian Danek, który tego lata zamienił ekipę „biało-czarnych” na zespół Cracovii w sobotę wystąpił w pierwszym ligowym meczu krakowian w nowym sezonie przeciwko Śląskowi Wrocław (1:3) i w 23 minucie spotkania tak nieszczęśliwie upadł na murawę, że nie był już w stanie kontynuować gry.
Pierwsza diagnoza była bardzo zła, mówiło się bowiem o złamaniu lewej ręki, przez co Danek miałby już nie wystąpić w tej rundzie. Jak się jednak okazuje, nie jest tak tragicznie.
– Szczerze mówiąc jest średnio, ale z drugiej strony mogło być gorzej – mówi Dobremu Tygodnikowi Sądeckiemu zawodnik „Pasów”.
– Nie ma złamania, ale pozrywałem niektóre więzadła. Jutro powinienem już wiedzieć ile czeka mnie pauzy. Mateusz Wdowiak (kolega z zespołu – przyp. red.) miał podobny uraz, on doszedł do siebie po około 4 tygodniach – zdradza Adrian Danek.
Czytaj również: Trener Sandecji po ligowym starcie: „Mierzyły się dwa dobre zespoły”
– Szkoda tej kontuzji. Przepracowałem cały okres przygotowawczy. Niestety jak to w życiu, również na boisku nie brakuje przypadku. Nie było żadnej złośliwości ze strony Mateusza Cholewiaka (piłkarze walczyli o piłkę). Sam mu to zresztą później powiedziałem, dzwonił do mnie, pytał jak sytuacja.
– Teraz czeka mnie rehabilitacja. Mam nadzieję, że jak najszybciej wrócę na boisko. Nie mogę się już tego doczekać. Nie lubię siedzieć w domu, więc jeśli już zacznę się rehabilitować, nie będzie źle – podsumowuje Adrian Danek.
Odwiedź konto autora na Twitterze!
Fot. Sadecja.pl