Gdyby dzisiaj zapytać młodych ludzi zapytać co widzą na zdjęciu, gdzie to się działo, pewnie nikt by nie odgadł…
Zresztą trudno mieć o to pretensje, bo było to bardzo dawno temu, pod koniec lat osiemdziesiątych.
Maślany Rynek a na nim – „Tania Jatka”. Co to takiego? Wówczas to było bardzo popularne i lubiane przez sądeckie gospodynie miejsce. Jeżeli chciały kupić świeże mięso, ulubiony kawałek schabu albo żeberek, szły do „Taniej Jatki” .
Dzisiaj to już nie do pomyślenia: mięso na blacie, hakach, bez lodówki… Sanepid w sekundzie zamknąłby taki stragan. Wtedy stały tutaj długie kolejki i to od samego rana. Później wszystko się zmieniło.
Jak to się działo, że wówczas nie słyszało się tyle o salmonelli i zatruciach? Może było po prostu czysto i higienicznie?
Kilka lat temu pewien korespondent Polskiego Radia we Francji, po jednej z akcji sanepidu w Polsce opowiedział jak to wygląda nad Loarą:
„Francja znana jest z bardzo dobrej kuchni. Jak powstają tak smaczne dania? Znakomite produkty i wspaniali kucharze. Jednak gdyby do Francji wpuść polski sanepid, to 90 proc. restauracji należałoby zamknąć”.