Siądźmy se na torze…

Siądźmy se na torze…

… I podumajmy panie senatorze Stanisławie Kogucie. Tak dobrze żarło i zdechło… Można powiedzieć, że senator miał charakter wiercipięty. A to walczył z Dodą, Nergalem, czy też instalacją artysty Załuskiego na ulicy Pijarskiej nomen omen. Zwalczał też „żender” i LGBT. Ale, kiedy zaczął mieszać w szeregach pisowskiej partii, tego już było za wiele dla prezesa i ludzi Zbigniewa Ziobro, znaleźli i na niego bat. Coś się mi wydaje, że teraz pozbawiony immunitetu nie będzie miał lekko, bo ziobryści są pamiętliwipodobnie jak prezes. Tyle mojego dumania siedząc se na torze. Tak to minęło 14 lat w Senacie RP Stanisławowi Kogutowi. Będzie wciąż osobą dobrze pamiętaną i z tej racji, że przegrał wysoko ze swoim byłym kierowcą. Współpracownikiem, jak mówią inni. Człowiekiem powszechnie mało znanym.

O ile sromotna przegrana senatora Koguta osobiście mnie zaskoczyła, to wygrana PiS absolutnie. Wszak Sądecczyzna to zaściankowy matecznik tej partii. Chociaż mieszkańcy tego regionu wiele pożytku ze sprawowania władzy nie odnoszą od lat. Wciąż jesteśmy zadupiem bez szans na rozwój gospodarczy. Nie mówiąc już o kompletnym wykluczeniu komunikacyjnym. W efekcie to region na czele z Nowym Sączem, gdzie najlepiej się mają emeryci i renciści. Czyżby dodatkowa emerytura dała taki sukces PiS? Młodzi ludzie po ukończeniu szkół uciekają stąd gdzie pieprz rośnie. I nie wracają, bo do czego. Skoro nawet poseł Arkadiusz Mularczyk (piękny wynik wyborczy!) nie odzyskał kasy od Niemca i nie może zainwestować tych pieniędzy w biznes. Choćby w odbudowę Zamku Królewskiego w Nowym Sączu. A czymże wykazali się posłowie i posłanki PiS, osobliwie Anna Paluch czy Barbara Bartuś, o Józefie Leśniaku nie wspominając? Obiecanki, cacanki a gruszki na wierzbie nijak się nie mają do budowy „Sądeczanki” albo linii kolejowej Piekiełko-Podłęże. Jednym słowem komunikacyjne zadupie. W konsekwencji marazm i zastój! Czy obecnie wybrani posłowie PiS potrafią lobbować sprawy sądeckie w Warszawie? Wątpliwe, zwłaszcza, że nie mają mocnych pozycji choćby w samym klubie parlamentarnym PiS. Zatem nihil novi! Już widzę, jak Andrzej Gut-Mostowy kreowany przez wicepremiera na ministra turystyki będzie dbał o interesy uzdrowisk sądeckich, kiedy interesy robi w Zakopanem i tam też kręci lody finansowe! A jego kampania wyborcza świadczy, że gość ma furę kasy.

W przeciwieństwie do Guta-Mostowego, który zdradził Platformę Obywatelską, wierny jej zawsze pozostawał poseł Andrzej Czerwiński. Człowiek wytrwały i pracowity. Lojalny, dlatego też nie dziwi, że zasiadał w Sejmie RP 18 lat i nawet ministrował. Teraz, mimo dobrego wyniku, pożegnał się z parlamentem a okoliczności, dlaczego nie startował z jedynki listy Koalicji Obywatelskiej, są co najmniej zagadkowe. Ale to już taka jest PO, niby inteligentna a jakoś nieporadna, żeby nie powiedzieć nieposkładana, dzieląca włos na czworo.

Na koniec warto pochwalić za pracowitość i odwagę Jakuba Bocheńskiego z Lewicy. Większych szans w pisowskim mateczniku nie miał. Ale wszystko jeszcze przed nim.

 

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama