Segregacja to nic fajnego

Segregacja to nic fajnego

Wraz z coraz śmielszą w swoich poczynaniach wiosną rozklikali się sądeccy internauci przebudzeni promieniami słońca, błękitem, kumkaniem żab i szczebiotem szpaków i skuszeni wydłużającym się asfaltowym dywanikiem ścieżki rowerowej, która od ubiegłego roku daje radość. Radość mają cykliści, piechurzy, biegacze, pasjonaci jazdy na rolkach i hulajnogach… Ach, ilu ich tam jest! Dlatego właśnie rozklikał się naddunajcowy Internet wzajemnymi pretensjami.

Ludzie, którzy korzystają ze ścieżki pedałując, mają pretensje, że ktoś po niej drepta. Ci którzy dreptają – mają pretensje, że robili to od niepamiętnych czasów, a teraz ktoś chce ich przegonić. Czytając co piszą o sobie nawzajem rowerzyści i piesi użytkownicy VELO, można podejrzewać, że lada dzień wybuchnie pierwsza ścieżkowa wojna naddunajcowa na pięści i wrzaski.

Drodzy! A może nauczylibyśmy się WSPÓŁISTNIEĆ zgodnie i mądrze tam, gdzie jest to możliwe? Ci, którzy porównują ścieżkę do autostrady szukając argumentów, dlaczego nie powinno być tam pieszych, niech chwilkę pomyślą, czy aby na pewno nie ma znaczącej różnicy między autostadą a Velo Dunajec?

Niech też pomyślą, czy aby na pewno warto budować osobne ścieżki dla pieszych, dla rolkowców, dla hulajnogowców i dla rowerzystów? A może dla „górali” i dla szosowców też powinny być inne? Dlaczego rowerzyści nie powinni przeganiać pieszych z Velo? Powodów widzę kilka. Po pierwsze -można się wówczas spodziewać, że sami będą intensywnie gonieni, jeśli jakiś pogoniony z Velo piechur zobaczy rower na rynku albo na deptaku ulicy Jagiellońskiej (jak sama nazwa mówi: DEPTAK jest dla pieszych). Jest ktoś taki na Velo, kto nigdy nie jechał rowerem po deptaku?

Ale… jest „ale”. Dotyczy ono sposobu, w jaki piesi używają rowerowej drożynki. Przejechałam naszym naddunajcowym Velo rowerem w obie strony przynajmniej kilkanaście razy i chyba tylko dzięki czujnemu Aniołowi Stróżowi, sprawnym hamulcom i mocnym światłom mój rower nie zrobił jeszcze nikomu krzywdy. Mili państwo piechurzy: jeśli spacerujecie całą szerokością szlaku, jeśli po zmroku wędrujecie nim bez odblaskowych elementów odzieży i jeśli Waszym towarzystwem jest puszczony luzem piesek, który z pasją próbuje złapać każdego rowerzystę za łydkę, to nie dziwcie się, że ktoś ma Was tam dosyć.

A na koniec coś, co warto wiedzieć: prawo o ruchu drogowym głosi, że „korzystanie przez pieszego z drogi dla rowerów jest dozwolone W RAZIE BRAKU CHODNIKA LUB POBOCZA albo niemożności korzystania z nich. Pieszy, z wyjątkiem osoby niepełnosprawnej, korzystając z tej drogi, jest obowiązany ustąpić miejsca rowerowi”.

Jasne?

Reklama