Sandecja przez wszystkie przypadki…

Sandecja przez wszystkie przypadki…

Słowo „Sandecja” odmieniane  jest od poniedziałku przez wszystkie przypadki.  Z inicjatywy prezydenta miasta Ludomira Handzla odbyła się nadzwyczajna sesja poświęcona klubowi, bo problemów nie brakuje. Co miesiąc utrzymanie Sandecji kosztuje 880 tys. zł. Drużyna jest wiceliderem I ligi i znów ma szansę na awans do najwyższej klasy rozgrywkowej. Gdyby tak się stało, władze miasta czeka ogromny ból głowy bo nie będzie gdzie grać. Nie ma stadionu, który odpowiadałby wymogom stawianym przez PZPN i zdrowy rozsądek.

Podczas sesji właściwie wszyscy deklarowali, że są przyjaciółmi Sandecji, że pomogą. Jednak, jak na razie, wyraźnych pomysłów w sprawie klubu brak.

Nikt też nie mówi i nikt nie pyta dlaczego obecnie utrzymanie klubu kosztuje aż tyle, a za czasów, kiedy drużyna awansowała do ekstraklasy, miesięczne koszty zamykały się w kwocie 250 tys. zł, czyli ponad 300!!! procent mniej niż dzisiaj.

Wspaniale byłoby mieć  w Nowym Sączu piękny, funkcjonalny stadion. Niektórzy mówią, że powinien mieć nawet 10 000 miejsc na trybunach, jednak zapały te ostudził, jak zawsze w sposób bardzo merytoryczny, radny Józef Hojnor, który konsultował się z przedstawicielami Legii, innych dużych klubów, a także z przedstawicielami kadry naukowej AWF.

Sprawdziłem statystki oglądalności meczów Sandecji – mówił Józef Hojnor. – Wynika z nich, że na mecze przychodzi od 2 do 3 tys. ludzi. Mecz to jest widowisko i tylko wtedy ma sens, kiedy jest dobra atmosfera, kiedy piłkarze czują wsparcie kibiców, bo są blisko nich. W Polsce powstało kilka pięknych obiektów na wiele tysięcy ludzi. Na mecze przychodzi 2, 3, 5 tys. osób i ci ludzie giną na trybunach. Nie widać ich ani nie słychać, bo stadion może pomieścić 20-30 tysięcy ludzi. Jeżeli tak jest, to planowanie budowy w Nowym Sączu stadionu na 8 tysięcy miejsc mija się z celem.

Wydaje się, że 5-6 tysięcy wystarczyłoby. Ale wybudowanie takiego obiektu to nadal wydatek kilkudziesięciu milionów złotych, a tych w kasie miasta nie ma.

Jakie jest wyjście?

Aby odpowiedzieć na to pytanie należy się nieco cofnąć w czasie. W 2017 roku, na miesiąc przed awansem Sandecji w Nowym Sączu, pojawił się przedstawiciel PZPN, aby określić warunki techniczne stadionu, niezbędne aby klub otrzymał licencję do gry na tym obiekcie.

Raport (znajduje się prawdopodobnie w klubie i PZPN) zawiera 15 punktów, które należy spełnić, by stadion przy ul. Kilińskiego spełniał ekstraklasowe warunki. To między innymi lodówki w szatniach, pokój dla badań antydopingowych, kołowrotki przy wejściach…

Jednak najważniejsze są trzy: pierwszy to podgrzewana murawa (niedługo będzie obowiązywać w I lidze). Druga to dodatkowe zadaszenie trybun dla 300 kibiców, a trzecia –  powiększenie pojemności stadionu o 1200 krzesełek.

W ostatnich tygodniach w Nowym Sączu znów pojawili się przedstawiciele PZPN, którzy chcieli się dowiedzieć czy stadion Sandecji będzie się nadawał do gry w ekstraklasie. Odjechali z kwitkiem, choć właściwie potwierdzono wcześniejsze ustalenia.

Znów trzeba zadać pytanie: czy należy budować nowy stadion czy obecnie funkcjonujący po prostu zmodernizować? Koszt przebudowy to ok. 7-8 mln zł. Wydaje się, że taka kwota byłaby do przełknięcia dla miasta.

Podczas sesji radny Artur Czernecki powiedział, że jest wieloletnim kibicem Sandecji i zarówno on jak i jego klubowi koledzy zagłosują nie tylko za przyznaniem klubowi 1,5 mln zł, ale powiedzą również „tak” jeśli trzeba będzie dać  pięć milionów.

Co zostanie postanowione – czas pokaże.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama