Sandecja, czyli ni maybacha, ni syrenki

Sandecja, czyli ni maybacha, ni syrenki

Za nami dwie kolejki spotkań w I lidze. Jak na razie Sandecja jest bez punktów, z jednym zdobytym golem i pięcioma straconymi. Jest smutno, nie na to liczyli kibice, piłkarze, trenerzy i działacze.

W tej całej nieciekawej atmosferze, jaka się wokół Sandecji wytworzyła, jest coś co powinno smucić jeszcze bardziej: jak zawsze piłkarze wybiegli na boisko w nowych strojach. Konia z rzędem temu, kto zauważył to, czego na nich nie ma! To przypadek, jakiego nie było od czasu, odkąd Sandecja znalazła się w I lidze.

Nie ma bardzo ważnego elementu – logo sponsora klubu. Jest sponsor I ligi, czyli Fortuna, producent strojów, czyli Saller i tyle. Niestety mimo szumnych zapowiedzi nie ma firmy, która zechciałaby wspierać Sandecję, a jej logo dumnie widniałoby na piersiach piłkarzy.

Jeszcze niedawno można było usłyszeć, że zainteresowani wsparciem klubu są tacy, którzy na co dzień zastanawiają się jakiego kupić maybacha, że już za chwilę będą przy Kilińskiego. Mijają tygodnie, miesiące, a do klubu nie przyjechał sponsor nawet syrenką.

PS!
To nie wina nowego prezesa, który dopiero poznaje sądeckie środowisko i jest to trudna nauka.

Reklama