Trudno w Zaduszki wspominać zmarłych, kiedy w drodze na cmentarz z witryn sklepowych krzyczą do ciebie ozdoby bożonarodzeniowe, za którymi znajdzie się i choinka… Kiedy w przeddzień Wszystkich Świętych prędzej zdobędziesz wigilijny ,,opłatek”w dziesięciu kolorach, niż znicz.
Można pytać co zostało z refleksyjnej ciszy, która zdawać by się mogło – stanowiła jedność z obchodami Commemoratio Omnium Fidelium Defunctorum, znanego nam jako Święto Zmarłych. Można byłoby też rozwodzić się nad galopującym konsumpcjonizmem i równie galopującym przeświadczeniem, że należy mieć, a nie być.
Swoisty nakaz ,,zastaw się, a postaw się”, wyrazisty szczególnie w peerelowskiej kulturze niedoboru, w wielu głowach nadal tkwi i daje o sobie znać. Co to ma wspólnego z Zaduszkami?
Obserwując ludzi kupujących ,,światełka nagrobne” zapamiętałam obraz rodziny, która z podstawionym wózkiem na zakupy, nerwowo układała w nim znicz za zniczem. Przechodząc usłyszałam: „weź te większe, żeby nie mówili, że nas nie stać…”. Na usta cisnęło mi się: „spokojnie, zmarli raczej narzekać nie będą”, ale dałam spokój.
Można buntować się, że święta wyprzedzają święta. Że kupując znicze, przedzieramy się przez las choinek ustawiony na środku sklepu i że tak jak na Zachodzie, zaczynamy świętować Boże Narodzenie dwa miesiące przed faktem, co sprawia, że gdy 25 grudnia nadejdzie, mamy świętowania dość.
Co zrobić? Nie zabarykadujemy drzwi i okien i nie odetniemy się przecież od otaczającej nas rzeczywistości. Chyba nawet nie musimy. Wystarczy przestać ,,konsumować” święta i sprowadzać głównych bohaterów tych świąt do tandetnych świecidełek. Przecież przychodząc do cioci na imieniny nie zamykamy jej w szafie, nie zapominajmy więc po co nad mogiłami stoimy.
*PS. W nowosądeckich sklepach jest już Boże Narodzenie.
Fot. NS