Polak nigdy nie ściąga korony z głowy

Polak nigdy nie ściąga korony z głowy

Rozmowa z Weroniką Gogolą, pisarką rodem z Nowego Sącza, mieszkającą na Słowacji

– W jednym z wywiadów, kiedy ukazała się Twoja debiutancka książka „Po trochu”, powiedziałaś:  „ w dzieciństwie najważniejszym z moich celów było zbójowanie. Chciałam być jak Maryna z Janosika. Ją jako jedyną pasowali na Zbójnika”. Ile dziś Ciebie z tej historii?

– Jestem Zbójniczką do dzisiaj i mam nadzieję, że to się nie zmieni.

– Janosik to bohater słowacko-polski. Trochę jak Ty teraz. Czy Twoja fascynacja Słowacją, ma swój początek właśnie w historii Janosika?

– Janosik nie jest polskim bohaterem, ukradliśmy go w okresie, w którym sztucznie góralszczyznę podniesiono do rangi symbolu polskości. Drugą falą popularności Janosika był kultowy serial, którym jako dziecko byłam zafascynowana. Fascynacja ta jednak nie miała przełożenia na moje zainteresowanie Słowacją w dorosłym życiu. O Janosiku szerzej pisałam w majowym numerze miesięcznika „Znak”. Zachęcam do lektury.

– Czym obecnie zajmujesz się na Słowacji?

– Na Słowacji mieszkam już trzy lata i wszystko wskazuje na to, że zostanę tutaj na zawsze. To kraj, który wybrałam na zagnieżdżenie się. Słowacka mentalność jest mi bliższa. Polak nigdy nie ściąga korony z głowy – powiedział kiedyś mój ukraiński przyjaciel. I to prawda. Tymczasem Słowacy nie mają w sobie tego nieznośnego kompleksu wyższości, potrzeby zbawienia świata. Na Słowacji również kościół jako instytucja ma o wiele mniejszy wpływ na życie codzienne. To jedne z licznych powodów, dlaczego mieszkam tutaj. Zajmuję się pisaniem oraz tłumaczeniami. Po wielu latach ciężkiej pracy w końcu mogę robić  to, co lubię najbardziej.

– Na ukończeniu jest Twoja kolejna książka. Tym razem w języku słowackim?

– Nie, ta książka nie wyjdzie w języku słowackim. Nie potrafię pisać w tym języku na tyle dobrze, żeby to nadawało się do druku. Natomiast książka będzie dotyczyć Słowacji. Ukaże się w Wydawnictwie Czarne, z czego ogromnie się cieszę.

– Jakie dostrzegasz największa podobieństwa, a jakie różnice między nami a Słowakami?

– Bardziej skupiam się na różnicach, podobieństwa mnie aż tak nie interesują. Interesuje mnie to, co inne. Tak jak mówiłam, Słowacy mają w sobie więcej luzu niż Polacy, są większymi hedonistami, nie mają kompleksu wyższości, który zżera nasz kraj od środka. Poza tym region, w którym mieszkam – Małe Karpaty – jest regionem winnym, panuje tutaj zupełnie inny klimat jak w Polsce. W ogrodach rosną figi, papryka jest tutaj naprawdę ostra, a końca lata nie zwiastują żniwa, tylko winobranie. To już takie gorące południe. To Słowacja, o której mało się w Polsce wie. Mam nadzieję, że w swojej nowej książce pokażę Polakom Słowację, jakiej nie znają.

 

Weronika Gogola (31 l.) – tłumaczka i pisarka. Ukończyła ukrainoznawstwo na Uniwersytecie Jagiellońskim. Przetłumaczyła trzy książki z języka słowackiego: dwie książki Maroša Krajňaka „Carpathia” i „ Informacja”, oraz „Przez ucho igielne” Jána Púčeka. Jest autorką debiutanckiej prozy „Po trochu”. Książka w 2018 roku dostała nominację do Nagrody Literackiej Nike. Weronika Gogola była również finalistką Nagrody Literackiej dla Autorki Gryfia oraz Nagrody Literackiej Europy Środkowej Angelus. Za swój debiut otrzymała też Nagrodę Conrada. W tym roku z kolei została laureatką Rankingu Genialni Lokalni Globalni im. Danuty Szaflarskiej (na zdjęciu odbiera nagrodę). Z Sądecczyzną – jak mówi – wiążą ją korzenie. W Nowym Sączu się urodziła, później zamieszkała z rodzicami w Olszynach, koło Biecza, którym poświęciła swoją książkę. Do Nowego Sącza wróciła na okres liceum. Zamieszkała z dziadkami przy ul. Matejki. – I Liceum im. Jana Długosza było dla mnie wyborem oczywistym – jako leniwy człowiek złożyłam papiery do szkoły, która była najbliżej – śmieje się Weronika.

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama