Moje wizyty w szkołach będą spontaniczne

Moje wizyty w szkołach będą spontaniczne

Rozmowa z MAŁGORZATĄ BELSKĄ – pełniącą obowiązki dyrektora Wydziału Edukacji

– Poniedziałek, pierwszy dzień w nowej pracy już za Panią, zakończyła go Pani późnym wieczorem…

– Mam nadzieję, że każdy dzień będzie równie intensywny i efektywnie spędzony jak ten pierwszy. Patrzę w przyszłość z ogromnym optymizmem i widzę, że jest szansa na zaangażowanie pracowników. Liczę, że spotkania z dyrektorami będą owocne i uda się mi wprowadzić wszystko, co siedzi w mojej głowie.

– Pierwszym Pani pomysłem na zmiany, jest zorganizowanie okrągłego stołu edukacji. Kogo Pani do niego zaprosi?

– Tak, to prawda, ma zostać powołany okrągły stół edukacji. Zostaną zaproszone do niego wszystkie strony, które uczestniczą w procesie edukacji, tj.: przedstawiciele nauczycieli, dyrektorzy szkół, ale także reprezentanci organizacji pozarządowych, które w statutowych celach mają zawartą edukację i rozwój młodzieży. Ale przede wszystkim zależy mi, aby strona społeczna, której głos często nie wybrzmiewa i pozostaje na poziomie szkoły w ramach relacji nauczyciel-dyrektor-rodzic, miała większy udział we współtworzeniu usługi, jaką jest edukacja. Chcę również, by głos młodzieży stał się słyszalny, dlatego wkrótce zostanie powołana Sądecka Rada Młodzieży.

– Rozumiem, że jedną ze stron, w której głos należy się wsłuchać, są osoby niepełnosprawne, które nie mogą w Nowym Sączu wybrać np. wymarzonego liceum, gdyż nie jest ono dostosowane do ich potrzeb.

– Poruszyłam temat związany z dostępnością szkół dla osób z różnym stopniem niepełnosprawności. Odpowiedzi od razu nie otrzymałam i oczekuję na przedstawienie, jakie mamy możliwości w tym zakresie, aby w szybkim tempie sprostać tym wyzwaniom. Zawsze potarzam, że to nie jest tak, że mamy tylko patrzeć na to, kto dziś jest osobą niepełnosprawną, bo tak naprawdę każdy może mieć np. złamaną nogę i też chciałby dotrzeć do szkoły. To nieco inna sytuacja, ale w obu przypadkach dzieci i młodzież chcą uczęszczać do normalnej szkoły, a nie pobierać nauczanie indywidualne.

– Mówi Pani o sprostaniu wyzwaniom, a jednym z największych jest fakt, iż nadchodzi bardzo trudny rok: ósmoklasiści i ostatni rocznik gimnazjalistów spotykają się w pierwszych klasach licealnych, technikach. Jest Pani przygotowana na mogące pojawić się problemy?

– W ramach pierwszego dnia pracy w Wydziale Edukacji rozmawialiśmy długo na ten temat. Oczekuję pełniejszych informacji od pracowników o tym, w jaki sposób jako miasto jesteśmy przygotowani do zapewnienia możliwie najlepszej jakości usługi edukacyjnej w momencie wejścia młodzieży do liceum, technikum, czy szkoły branżowej. To jest wyzwanie postawione przede wszystkim przed dorosłymi. Młodzież powinna skupić się na nauce i nie powinna martwić tym, czy dostanie się do wymarzonej szkoły i czy będzie mogła realizować w niej swoje plany edukacyjne. Są już poczynione pierwsze kroki, żeby jak najlepiej było to wszystko przygotowane i zorganizowane. Myślę, że w całej Polsce przejdziemy przez tę reformę suchą stopą.

– Gdy prezydent Ludomir Handzel powołał Panią do pełnienia obowiązków dyrektora Wydziału Edukacji, pojawiły się głosy, iż otrzymała Pani to stanowisko jako nagrodę
za poparcie go w drugiej turze wyborów samorządowych…

– Wzięłam udział w konkursie, który został ogłoszony, złożyłam dokumenty aplikacyjne. Miałam tę przyjemność, że poznałam dwie osoby, które również ubiegały się o to stanowisko. Są to rewelacyjni ludzie, przecudne osobowości i tak sobie powiedzieliśmy, że bez względu na to, jaki będzie wynik konkursu, musimy umówić się i porozmawiać, ponieważ każde z nas coś chciało wnieść do naszej nowosądeckiej oświaty. Do tego spotkania dojdzie i będziemy wymieniać się doświadczeniami. Wracając do pani pytania… Tak naprawę, kiedy rozmawialiśmy w kampanii wyborczej ze współkandydatami na urząd prezydenta Nowego Sącza, to między innymi z Ludomirem Handzlem mnie osobiście rozmawiało się bardzo dobrze. Wystarczył początek zdania, aby nie trzeba było go kontynuować, bo wiedzieliśmy, o czym mówimy. Myślę, że podobny sposób myślenia i spojrzenia na miasto przekonał go do tego, aby rozpocząć współpracę, a ponieważ konkurs zadecydował o tym, że to mnie zaproszono do współpracy, to tym chętniej będę pełniła tę służbę. Chcę dołożyć swoją cegiełkę do tego, aby Nowy Sącz odżył na nowo.

– Mogłoby się wydawać, że na stanowisko dyrektora Wydziału Edukacji naturalnym kandydatem powinien być nauczyciel z wieloletnim stażem. Pani takiego doświadczenie w swojej karierze nie posiada…

– Wydział Edukacji Urzędu Miasta nie zajmuje się bezpośrednio uczeniem, tylko zarządzaniem jednostkami, które świadczą usługę edukacyjną. Uczeniem zajmują się nauczyciele. My mamy sprawnie zarządzać placówkami, żeby nauczyciele w komfortowych warunkach mogli uczyć dzieci. To jest jedna rzecz, natomiast druga, to fakt, iż mam doświadczenie, jako wychowawca-instruktor Związku Harcerstwa Polskiego i myślę, że posiadam bogate doświadczenie w kontaktach z dziećmi i młodzieżą.

– Co było głównym powodem Pani ubiegania się o zarządzanie Wydziałem Edukacji?

– Wybrałam go właśnie dlatego, że dostrzegam w Nowym Sączu ogromne możliwości wdrożenia nowych projektów edukacyjnych, które ułatwiłyby dzieciom i młodzieży przyswajanie wiedzy. Będę zachęcała dyrektorów i nauczycieli do innego popatrzenia na to, co powinniśmy obecnie zaoferować, żeby wszyscy mieli radość z uczenia i nauczania. Aby nauczyciele przekraczając próg szkoły, wchodzili z pasją, a wychodzili z dumą, że udało się znów coś dobrego dla dzieci zrobić.

– Będzie Pani monitorować placówki oświatowe z pozycji ratusza, czy będzie je Pani regularnie odwiedzać?

– Oczywiście, będę odwiedzać. Będą to wizyty spontaniczne. Trzeba wychwycić wszystkie problemy i zobaczyć, jaka dana szkoła jest naprawdę, a nie da się tego zrobić zapowiadając kontrolę, bo wtedy wszystko jest na nią przygotowywane.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki” – kliknij i pobierz bezpłatnie cały numer:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama