EDK w Nowym Sączu: w mrozie, zmęczeni, z krzyżami na plecach, mimo upadków doszli do celu…

EDK w Nowym Sączu: w mrozie, zmęczeni, z krzyżami na plecach, mimo upadków doszli do celu…

Szli uparcie kilkadziesiąt kilometrów, w chłodzie, ciemności, po błocie, w deszczu z krzyżami na plecach. Mimo zmęczenia nie poddali się, mimo upadków wstawali i szli dalej. Tak właśnie można w skrócie opisać Ekstremalną Drogę Krzyżową, która wyruszyła w ubiegły piątek na całym świecie. Także w Nowym Sączu setki osób podjęły próbę swojej silnej woli, samodyscypliny i pokory.

– Musi być ciężko, pod górę i musi boleć. Wtedy zaczyna się modlitwa. Wierzę w taką duchowość, w której, jak powiedział Jezus: „Kto chce zachować swoje życie, ten je straci. A kto straci życie z mojego powodu, ten je znajduje” – mówił pomysłodawca EDK ks. Jacek Wiosna-Stryczek (twórca Szlachetnej Paczki).

Sądeczanie wyruszyli z parafii św. Kazimierza, gdzie mieli do wyboru 7 tras, mierzących od 35-54 km, a także z parafii Najświętszego Serca Pana Jezusa (kościół kolejowy) z dwoma trasami: białą – im. Jana Pawła II o długości 40 km i czerwoną – im. ojca Władysława Augustynka SJ liczącą 31 km.

– Uczestnicy zmagali się nie tylko z brakiem snu i długim marszem, ale przeraźliwym zimnem, które dawało o sobie znać, gdy trzeba było się na chwilę zatrzymać. Jest to specyficzny rodzaj duchowości. Rozważania męki pańskiej w ciszy, w ciemności, daleko od miasta, w środku lasu…- relacjonuje jeden z uczestników, a zarazem inicjator wędrówki na Wzgórze Świętego Krzyża w Mszalnicy – Mateusz Hebda. 

Jak wyznaje, niesamowitym było to, ile ludzi dotarło i zostawiło swoje drewniane krzyże na Wzgórzu Świętego Krzyża. Uderzył go również widok mężczyzny, który przed każdą stacją klękał przy kapliczne i rozważał poszczególne stacje męki pańskiej.

– Tak samo niesamowity widok był na końcu – Ci wszyscy ludzie klęczący przed krzyżem… – dodaje. Co roku w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej bierze udział coraz więcej osób.

– EDK to możliwość rozmowy z Bogiem, medytacji, zatrzymania się, zastanowienia, przemyślenia… To wyjście poza siebie, poza własne możliwości. Wiąże się to z bólem i cierpieniem, ale tylko tak dostajemy szansę wejścia do innego świata –  mówi Mateusz Hebda. 

Na drugi dzień udali się ponownie na Wzgórze Świętego Krzyża – bo cały czas żyliśmy EDK – wyjaśnia. 

Nie warto żyć normlanie, warto żyć Ekstremalnie! 

Fot.: Mateusz Hebda/
Ewelina Kuźma

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama