Nocne spoty w Sączu. Nowe auta mają klimatyzację, stare mają klimat

Nocne spoty w Sączu. Nowe auta mają klimatyzację, stare mają klimat

Volkswageny „garbusy”, małe fiaty, amerykańskie krążowniki szos, a nawet wojskowy samochód terenowy Willys z 1942 roku. Co piątek, o godz. 20.00, jeśli tylko pozwoli pogoda, na parking koło Galerii „Gołąbkowice” zjeżdżają dziesiątki wielbicieli samochodów, z których większość jest dużo starsza od swoich właścicieli. Na tak zwane „spoty”, czyli spotkania „Sądeckich Klasyków Nocą”, przybywają ze wszystkich zakątków Sądecczyzny, a coraz częściej również i z innych regionów Polski.  

Skąd w ogóle wziął się pomysł na wieczorne spotkania na nowosądeckim parkingu?

Organizujemy je od dwóch sezonów – wyjaśnia Krzysztof Korczyński, członek Grupy 4×4 i szef sekcji Youngtimers  grupującej wielbicieli klasycznych samochodów z duszą. – Osoby, które mają zabytkowe pojazdy bardzo chcą je pokazywać. Niestety zloty odbywają się zbyt rzadko i zdarza się, że w dosyć odległych regionach Polski, a nie wszystkie pojazdy są w stanie na nie dojechać.

Dlatego w tym roku Youngtimersi zarejestrowali swoje stowarzyszenie i postanowili organizować cotygodniowe spoty. „Spoty”, czyli spotkania, mają charakter nieformalny i odbywają się w sezonie, który zaczyna się na ogół w kwietniu i trwa tak długo, jak pozwalają warunki atmosferyczne, czasami nawet do listopada.

Mogą na nie przybywać wszyscy, zarówno posiadacze zabytkowych samochodów, jak i osoby, które wprawdzie nie mają swoich zabytkowych „czterech kółek”, ale chcą zobaczyć pojazdy, które trudno dziś znaleźć na naszych drogach.

Oczywiście Krzysztof Korczyński, jak na szefa stowarzyszenia przystało, posiada swojego własnego „staruszka”.

To Fiat 126p z 1977 roku, który używany był do nauki jazdy. Na razie ciągle go jeszcze wykańczam, częściowo samodzielnie, częściowo muszę polegać na fachowej pomocy.

 Szef Youngtimerów uwielbia swojego „malucha”, w którym zakochał się od pierwszego wejrzenia.

Na co dzień jeżdżę 16 – letnim Fiatem Punto i muszę powiedzieć, że nie umywa się on do 40-letniego samochodu. 

Tadeusz Machaj może pochwalić się jednym z najstarszych samochodów wciąż jeżdżących po naszych drogach, czyli wojskowym Fordem Willys, pochodzącym z 1942 roku.

Ten samochód jest starszy ode mnie – mówi właściciel. – Zakupiłem go na E- bayu i był w fatalnym stanie.

Tadeusz Machaj samodzielnie wyremontował swoją amerykańską terenówkę i teraz jeździ nią prawie codziennie.

Mój wnuk uwielbia ten samochód . Zabieram go nim na wycieczki w góry.

Nie tylko zresztą wnuk, bo jak przyznaje właściciel pojazdu, „staruszek” Willys budzi ogólne zaciekawienie i życzliwość.

Amerykański rodowód ma także kolejny z zabytkowych pojazdów czyli Buick LeSabre z 1968 roku. To prawdziwy krążownik szos, jakiego trudno spotkać na naszych drogach.

Od dziecka marzyłem o takim samochodzie – mówi Sławomir Czekaj. – Kupiłem go w Kanadzie trzy lata temu. Mój buick jest całkowicie oryginalny – silnik, środek, nic nie było w nim zmieniane.

Samochód, choć ma imponujący wygląd, nadaje się głównie do niedzielnych przejażdżek lub jako limuzyna na wesela.

Przede wszystkim, są duże problemy z parkowaniem – przyznaje właściciel. – Mój buick ma 6 metrów długości i z trudem mieści się w garażu.

Choć sprawia na naszych drogach pewne problemy, jego właściciel przekonuje, że podróży takim pojazdem nie da się z niczym porównać

On po prostu płynie – chwali swojego ulubieńca Sławomir Czekaj.

Problemów z parkowaniem nie ma natomiast Miłosz Nowak, właściciel kultowego Volkswagena „Garbusa” 1300 rocznik 68.

Znalazłem go w Internecie – opowiada. – Ponieważ poprzedni właściciel mieszkał niedaleko, samochód jeszcze tego samego dnia znalazł się w moim domu.

Jak wspomina Miłosz Nowak, samochód był właściwie w stanie agonalnym.

– Włożyłem w niego sporo pracy i pieniędzy, wszystko zrobiłem własnymi rękami. Ale teraz dobrze wygląda i co najważniejsze, jeździ.

„Garbus”, jak twierdzi jego właściciel, to nie jest wymagający samochód. Wie co mówi, bo to jeden z kilku „garbusków”, które posiada w swoim garażu.

Specjalizuje się w „Garbusach”. To moja praca i przede wszystkim pasja – podkreśla Miłosz Nowak.

Choć na gołąbkowickim parkingu można spotkać wiele różnych marek i roczników, wszyscy właściciele są zgodni: stare samochody mają to „coś”- niepowtarzalny urok, klimat, po prostu duszę. Wbrew pozorom, część z nich wcale dużo nie pali i nie są kosztowne w utrzymaniu. Ale nawet te bardziej „wymagające”, dostarczają właścicielom tyle radości i satysfakcji, że wynagradzają wszelkie trudy i wydatki poniesione przy ich zakupie i remoncie. Budzą także powszechne zainteresowanie i sympatię otoczenia, które z atencją przygląda się odrestaurowanym „staruszkom”, przemierzającym nie tylko małopolskie drogi.

Nowe samochody mają klimatyzację, stare samochody mają klimat – podsumowuje Krzysztof Korczyński i sądząc po frekwencji na piątkowym spotkaniu, jego zdanie podziela spora grupa sądeczan. Tych, którzy mają zabytkowe pojazdy i tych, którzy przyszli sobie na nie po prostu popatrzeć.

fot. TB

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama