Warszawiacy mówią, że to Krynica Górska

Warszawiacy mówią, że to Krynica Górska

O zimie i Krynicy – rozmowa z Katarzyną Ucherską – aktorką pochodzącą z Nowego Sącza

– W tym roku raczej nie spotkamy Pani, szusującej na nartach na stokach Jaworzyny ani innej pobliskiej góry?

– To prawda. Nie planuję dłuższego zimowego wypoczynku. Nie będę miała na to czasu, bo dużo pracuję. Jak tylko złapię jednak wolną chwilę, na pewno przyjadę do domu do Nowego Sącza.

– Ale lubi Pani chyba sporty zimowe?

– Owszem! Na studiach dużo jeździłam na snowboardzie. A teraz…, nawet nie wiem, gdzie jest moja deska snowboardowa. Bardzo lubię Rytro, bo jest tam bezpiecznie dla osób, które nie jeżdżą wyczynowo ani sportowo, tylko rekreacyjnie, tak jak ja. Jazdy uczyłam się jeszcze w liceum, to był chyba rok 2009. Zaczynałam jednak na stokach Wierchomli, stok jest tam długi ale w sam raz dla początkujących. Bardzo chętnie wróciłabym do snowboardu. Nawet niedawno ktoś z mojej rodziny był na nartach w Cieniawie i mówił, że warunki do jazdy są bardzo dobre. Lubię też łyżwy, na Stadionie Narodowym w Warszawie jest ogromne lodowisko, więc mam gdzie pojeździć. Szkoda tylko, że tej zimy jest tak mało. Ostatnio jechałam z Warszawy do Szczecina i było ponad 10 stopni ciepła.

– A jak wspomina Pani Krynicę – Zdrój?

– Bardzo ciepło i i miło. Często jeździłam tam w dzieciństwie z rodzicami, później również już sama. Mimo tego, że z Nowego Sącza do Krynicy jest stosunkowo blisko, bo obie miejscowości dzieli tylko ok. 30 km, to w Krynicy jest już dużo zimniej. Jest tam takie zdrowe, górskie powietrze. Dawno w Krynicy nie byłam, muszę się tam wybrać tym bardziej, że miasto to staje się ośrodkiem na poziomie europejskim. Owszem, Krynica zawsze była miejscem mocno turystycznym, ale teraz, praktycznie na każdym kroku, słyszy się o jej ciągłym rozwoju, nowych atrakcjach. Moi znajomi w Warszawie mają zwyczaj nazywania naszej Krynicy – Krynicą Górską, co mnie bardzo śmieszy. Zawsze zwracam im zatem uwagę, że to nie żadna Krynica Górska, tylko Krynica-Zdrój. Owszem, jest Krynica Morska, ale nasza jest Krynicą-Zdrój. A wracając do zimowego wypoczynku, rok temu wybrałam się w okolice ryterskiego zamku, aby pobiegać. Podobnie jak teraz, było ciepło, pięknie świeciło słońce, więc grzechem byłoby nie skorzystać. Może za rok też wybiorę się tam, aby pobiegać? A jak spadnie dużo śniegu, wybiorę się na snowboard lub na narty.

Czytaj „Dobry Tygodnik Sądecki”:

Reklama