Uzależniony od adrenaliny

Uzależniony od adrenaliny

Adrenalinę zamienił na kojące wyciszenie. Strażacki mundur na wygodny dres. Mirosław Pulit, jeden z najbardziej znanych sądeckich strażaków, do niedawna poszukujący na niemal wszystkich kontynentach ludzi przysypanych pod gruzami, już nie bierze udziału w akcjach. Zamiast tegorzeźbi.


Został strażakiem, bo tak chciał, choć w domu rodzinnym żadnych tradycji mundurowych nie było. W 1986 r. zaczął służbę w Komendzie Rejonowej Państwowej Straży Pożarnej w Nowym Sączu. Sławę przyniosła mu służba w Małopolskiej Grupie Poszukiwawczo-Ratowniczej PSP w Nowym Sączu. Był głównym inicjatorem i twórcą grupy pracującej z ratowniczymi psami poszukującymi.

O Mirosławie Pulicie i grupie sądeckich strażaków było głośno, gdy ruszali na misje. Przeszukiwali gruzy budynków po tragicznych trzęsieniach ziemi w Turcji, Indiach, Iranie, Pakistanie, na Haiti. Byli przy przeczesywaniu gruzowiska po zawaleniu się wieżowca w Gdańsku, czy po katastrofie budowlanej na Międzynarodowych Targach w Katowicach.

Poszukiwali żywych ludzi i ciał. To była praca na najwyższych obrotach, z pełną dawką adrenaliny. – Najważniejsza była pomoc drugiemu człowiekowi, nie było czasu na rozważania, na wybory. Była akcja i była pełna gotowość – wspomina.

Odstawienie adrenaliny

Po 30 latach w mundurze, przyszedł czas na emeryturę. Zasłużoną – jak to mawiają. Za udział w akcjach ratowniczych otrzymał tytuł weterana wojennego przyznawany przez MSW. Munduru jednak nie odwiesił. Został prezesem OSP Grupy Ratownictwa Specjalnego Nowy Sącz, specjalizującej się w prowadzeniu działań poszukiwawczo-ratowniczych. Po prawie czterech latach pełnej oddania intensywnej pracy społecznej, odszedł, choć przyznaje, że dla niego – człowieka, który całe życie poświęcił służbie mundurowej, był to najtrudniejszy moment w życiu. – Nie mam żadnych nałogów, nie piję i nie palę, ale po tym nagłym odstawieniu pracy i zawodowej adrenaliny, rozumiem alkoholików. Gdyby nie to, że znalazłem nowy pomysł na siebie, nie wiem, co by się stało…

Misterne szlify dłuta

Ten nowy pomysł na siebie… nosił w sobie od zawsze (…)

Przeczytaj ciąg dalszy w świątecznym wydaniu „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”:

Tu możesz zobaczyć jedną z prac Mirosława Pulita – „Ostatnia wieczerza”:

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama