Silnik Janczaka nie miał prawa działać

Silnik Janczaka nie miał prawa działać

Wójt Łabowej Marek Janczak ma głowę pełną nowych rozwiązań motoryzacyjnych. Prace konstruktorskie to dla niego rodzaj odskoczni od pracy w urzędzie. Zdążył już zbudować czołg i samochód na prąd. Marzy mu się budowa silnika parowego. 

Marek Janczak jest z zawodu mechanikiem. Zanim został wójtem Łabowej zarabiał na życie naprawiając stare samochody i motocykle. Wraz z podjęciem nowej pracy, dotychczasowe zajęcie zaczęło stanowić jego hobby.  W zeszłym roku cały kraj ze zdziwieniem usłyszał o Elektrynce, drewnianym, oldskulowym pojeździe napędzanym prądem elektrycznym. Pomysł spodobał się lokalnym przedsiębiorcom i posypały się zamówienia. Wójt, który budował Elektrynkę w warsztacie razem z synem, w najbliższym czasie wykona trzy takie pojazdy.

Fot. arch. Marka Janczaka, MTV
Fot. arch. Marka Janczaka, MTV

– Przedsiębiorcy chcą stosować nasz samochód, jako reklamę swoich firm. Jedna z nich to hurtownia, która funkcjonuje w Nowym Sączu i ma kilka placówek. Właściciel chce, żeby Elektrynka jeździła po Nowym Sączu między hurtowniami  i ewentualnie przewoziła niewielkie ilości towarów. Drugi samochód ma przewozić bagaże turystów jednego z krynickich domów wczasowych. Trzeci ma zostać wykorzystany przez firmę, która produkuje panele fotowoltaiczne. Zainteresowanie jest bardzo duże – przyznaje z zadowoleniem Marek Janczak. Wójt zaznacza jednak, że nie ma możliwości produkcji takich samochodów na masową skalę. Elektrynka jest wzorowana na samochodach z lat 20. ubiegłego wieku. Pod maską ma jednak silnik, który zadziwił szerokie grono specjalistów, z którymi wójt konsultował swój pomysł. Według nich silnik nie miał prawa działać. Stało się jednak inaczej, ale samorządowiec – konstruktor tłumaczy, że jego wynalazek potrzebuje dopracowania i teraz zajmuje się udoskonalaniem swojego pomysłu.

– Chcę ten silnik doprowadzić do takiego stanu, żeby się nadawał do seryjnego montowania w samochodach. Muszę przy tym jeszcze trochę popracować i trudno powiedzieć, ile to potrwa – wyjaśnia.

Wójt ma też na koncie konstrukcje większego kalibru, a dokładniej ważącą ponad dwie tony tankietkę TKS. Wojskowy pojazd służy do oddania realiów bitewnych przy rekonstrukcjach historycznych. Kiedy plan jego budowy kiełkował w głowie Marka Janczaka, w tym przypadku również nikt nie wierzył, że jego zamierzenia się powiodą.

Fot. arch. Marka Janczaka, MTV
Traveler Digital Camera

– Pojechałem na imprezę historyczną w Rytrze. Dwie grupy, niemiecka i polska, walczyły tam o bunkier. Niemiecka strona miała dwa lekkie czołgi, które były używane w kampanii wrześniowej w 1939 roku. Zapytałem, czemu Polacy nic nie mają i usłyszałem, że jest tylko jeden egzemplarz w Muzeum Wojska Polskiego, który nie może zostać wypożyczony.  Powiedziałem wtedy, że taki czołg można zrobić. Reakcją był śmiech i wyjaśnienie, że nie ma żadnej dokumentacji dotyczącej budowy czołgu – opowiada.  Wójt budując czołg wzorował się na zdjęciach dostępnych w Internecie. Twierdzi, że rozpracowanie pojazdu zajęło mu pół roku. Oryginalny egzemplarz zobaczył dopiero po wykonaniu tankietki, kiedy miał okazję wybrać się do warszawskiego muzeum. Przekonał się wtedy na własne oczy, że jego dzieło nie odbiega wyglądem i wymiarami od wzorca.

Prace w warsztacie i nowatorskie projekty wyrażają zainteresowania i pasję Marka Janczaka.  Jest jednak jeszcze jeden powód jego wyczynów konstruktorskich. Ma on nadzieję, że przysłużą się one społeczeństwu i będą wykorzystywane na szerszą skalę. Po dopracowaniu silnika Elektrynki, powstanie kolejny, jeśli się da, w pełni ekologiczny.

– Cały czas mam jakieś pomysły. Chciałbym zamontować do samochodu silnik parowy i przetestować taki pojazd.  Jeżeliby  udało się go jeszcze zasilać paliwem ekologicznym, to samochód będzie przyjazny środowisku. Takim ekologicznym paliwem jest na przykład pelet – zdradza przedmiot swoich przyszłych wysiłków konstruktorskich Marek Janczak.

Krystyna Pasek

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama