Czy będzie trzęsienie ziemi w miejskich i powiatowych strukturach PiS? Rozmowa z LESZKIEM LANGEREM, przewodniczącym Zarządu Miejskiego Prawa i Sprawiedliwości w Nowym Sączu
– Sondaże poparcia są tak sprzyjające dla PiS, iż zaczęło się mówić, że skoro PiS nie ma z kim przegrać, to może przegrać samo z sobą.
– Trzeba dużo pokory przy lekturze sondaży i mniej zachwytu nad sobą, bo – jak mawia prezes Jarosław Kaczyński – sondaże nie wygrywają wyborów. – Magiczne słowo „wybory”. Przed nami cały ich serial – samorządowe, parlamentarne, a najbliższe wewnątrzpartyjne, już w listopadzie wyłonią nowe władze struktur miejskich i powiatowych. – Faktycznie niedawno decyzją Komitetu Politycznego PiS zostały zakończone kadencje zarządów powiatowych. To początek oddolnego budowania partyjnych struktur, który to proces zakończy się pewnie za dwa lata na wyborach parlamentarnych.
– Rozpoczął Pan już kampanię?
– Ja nie prowadzę kampanii, ponieważ przepisy wewnątrzpartyjne dają mi jako członkowi Rady Politycznej wejście do zarządu miejskiego z automatu.
– Czyli nadal będzie Pan przewodniczącym sądeckich struktur partii?
– O tym akurat zdecydują członkowie nowo wybranego zarządu miejskiego.
– Pewnie Pan słyszał taką opinię, że szef partii w mieście, to w przyszłości naturalny kandydat do gry o najwyższe stawki i stanowiska w mieście.
– A ja bym się z tym nie zgodził. Jako przewodniczący wielokrotnie uczestniczyłem już w tych grach o najwyższe stawki, ale nigdy nie byłem stawiany tam w pierwszym szeregu.
– Pewnie był Pan na to za młody. Ciągle Pan jest młody, więc może Pański czas jeszcze nie nadszedł?
– Bardzo dziękuję. Młody może jestem w sensie politycznym, jeśli brać pod uwagę średnią wieku czynnych polityków, ale bez przesady, aż taki młody to już nie jestem.
– Ale przecież w naturalny sposób tak się dzieje, że to lider zostaje kandydatem do najważniejszych urzędów.
– Niekoniecznie. Ja to już przerabiałem i mam pod tym względem różne doświadczenia. Bardziej postrzegałbym to jako pracę, która potem owocuje np. składem list wyborczych, a pamiętajmy, że za rok niezwykle ważne dla nas wybory samorządowe.
– Będzie trzęsienie ziemi w miejskich i powiatowych strukturach partii?
– Nie będzie żadnego trzęsienia ziemi, bo – jak powiedzieliśmy – sondaże są tak przychylne, że nie należy psuć tego, co dobrze idzie.
– Niebawem minie rok od głośnego okręgowego zjazdu partii, podczas którego funkcję szefa okręgu przestał pełnić senator Stanisław Kogut. Pamięta Pan tamte emocje?
– Dobrze pamiętam. Cała moja kadencja składa się z pamiętnych zdarzeń – miłych, mniej miłych, zabawnych i zaskakujących. Tamto zaliczyłbym do tych zaskakujących i mniej miłych. Rzeczywiście tamten zjazd odbywał się w emocjach, ale nie takich, jakich byśmy sobie życzyli. Konsekwencje takiego przeprowadzenia zjazdu, za który odpowiadał ówczesny szef okręgowy senator Stanisław Kogut, ciągną się do dnia dzisiejszego.
– Na czym te konsekwencje polegają?
– Chociażby na tym, że nie mamy zarządu okręgowego, a jest tylko pełnomocnik. Działając jednoosobowo posiada on pełnię władzy, ale też i ponosi całą odpowiedzialność.
– Pamięta Pan te tytuły medialne sprzed roku? Podam pierwszy z brzegu: „Wycięto ludzi Nowaka i Janczyka, wieśniaki górą”.
– Pamiętam ten artykuł, ale on akurat zupełnie nie oddaje tego, co się na zjeździe działo. Takie sformułowania i inwektywy na zjeździe nie padały.
– I nieprawdą jest, że wybuczano wówczas prezydenta Ryszarda Nowaka, który powiedział, że jak komuś jest nie po drodze z partią, to może partię opuścić?
– Rzeczywiście prezydent tak powiedział, ale tego buczenia to sobie nie przypominam.
– A co z senatorem Kogutem, bo – posługując się bliską mu nomenklaturą kolejową – znajduje się teraz na bocznym torze.
– Trudno mi powiedzieć, na jakim senator Kogut jest torze, ale do dzisiaj nie mogę zrozumieć, co stało się na tamtym zjeździe. Na pewno został przeprowadzony w sposób niewłaściwy, o czym mówili wszyscy politycy naszej partii, jak Polska długa i szeroka, bo to był ewenement w skali kraju. Nie mogę też zrozumieć tego rozdwojenia jaźni byłego szefa okręgowego, który z jednej strony potrafi stanąć przeciwko prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu i przeprowadzić rebelię nie godząc się z zaleceniami, a z drugiej strony gloryfikuje jego brata śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego, wmurowując tablicę jego pamięci na jednym z sądeckich budynków.
– To dlatego nie było Pana na tym uroczystym wmurowaniu?
– Byłem.
– Przeglądałem zdjęcia i chyba musiał się Pan gdzieś w drugim szeregu schować.
– Jestem na zdjęciach m.in. na stronie senatora Koguta w takich specyficznych ujęciach zrobionych przez senatorskiego fotografa.
– Dopatruje się Pan w tych zdjęciach jakiejś złośliwości?
– Dopatruję się przynajmniej chęci zrobienia kawału.
– Czyli o co chodzi? Nie jest Pan na tych zdjęciach szczupły i młody?
– Powiedzmy…
– Wróćmy jeszcze do tamtego zjazdu sprzed roku. Dlaczego prezes Kaczyński nie chciał już senatora Koguta?
– To nie jest tak, że nie chciał. Po to jednak odbywają się wybory, by co jakiś czas coś zmienić i odświeżyć, wprowadzić nową siłę, nową wizję, nową energię. Widocznie Komitet Polityczny i prezes Kaczyński uznali, że w okręgu nr 14 wprowadzenie takiej nowej siły i wizji było potrzebne.
– Ale tych ponad 100 tys. głosów, które senator Kogut regularnie zdobywał w wyborach, to chyba jednak przemawia do wyobraźni.
– Taka jest specyfika okręgu. Konserwatywne, tradycyjne środowisko, matecznik partii, jednomandatowy okręg – więc ten wynik ani mnie nie zachwyca, ani nie nastraja do huraoptymizmu.
– Interesuje się Pan piłką nożną?
– Interesuję się.
– Czy zatem wyborcze wyniki senatora Koguta można porównać do sytuacji Widzewa Łódź w latach 80. ubiegłego wieku? W Widzewie grali wówczas tacy zawodnicy jak Boniek, Smolarek, Młynarczyk i wielu innych – a mówiło się, że nawet jeśli trenerem Widzewa zostanie teściowa bramkarza, to ta drużyna i tak wszystko wygra.
– Obrazowe porównanie… – Stanisław Kogut będzie reprezentował PiS w najbliższych wyborach parlamentarnych? – To nie jest pytanie do mnie, a do Komitetu Politycznego i prezesa Jarosława Kaczyńskiego.
ROZMAWIAŁ WOJCIECH MOLENDOWICZ
WYKORZYSTANO FRAGMENTY WYWIADU DLA REGIONALNEJ TELEWIZJI KABLOWEJ W NOWYM SĄCZU
Przeczytaj w „Dobrym Tygodniku Sądeckim”: