Sandecja w świecie wielkich pieniędzy czyli… przeskoczyć finansową przepaść

Sandecja w świecie wielkich pieniędzy czyli… przeskoczyć finansową przepaść

Gra w Ekstraklasie to zaszczyt, promocja dla miasta, wielkie pieniądze ale też spore finansowe ryzyko. Sądecki klub ma jeszcze wiele pod tym względem do zrobienia. Jak pokazują przykłady uznanych ekstraklasowych marek, sportowy sukces może łatwo przerodzić się w gigantyczny kryzys.

W najbliższą niedzielę Sandecja zagra na wyjeździe z Lechem Poznań w inauguracyjnym spotkaniu. Tak rozpocznie się historyczny sezon sądeczan w ekstraklasie. Gra w elicie to bardzo wymagające przedsięwzięcie sportowe, ale także finansowe.

Przede wszystkim Sandecja nadal usilnie szuka sponsorów, bo finansowanie przez samorządy klubów piłkarskich na poziomie Ekstraklasy, powoli staje się przeżytkiem i zazwyczaj źle się kończy. Znacznie większe miasta zrezygnowały już z przeznaczania części swojego budżetu na drużyny piłkarskie. Obecnie z miejskiej kasy finansowany jest m.in. Piast Gliwice (8 mln zł na klub przy budżecie miasta 1,3 mld zł, miasto w spółce piłkarskiej ma niespełna 70 procent udziałów), Wisła Płock (6 mln zł na klub przy budżecie miasta 1 mld zł). Budżet Nowego Sącza na 2017 roku wynosi niespełna 0,5 mld zł. Sandecja od niedawna jest spółką akcyjną, której kapitał zakładowy wynosi 1,1 mln zł. Jak na razie jedynym właścicielem akcji jest miasto Nowy Sącz.

Do tego finansowanie klubów z miejskiej kasy to pole do popisu dla politycznych rozgrywek. Opozycja może łatwo punktować miejskie władze za wysokie wydatki na piłkarzy, zwłaszcza jeśli wyniki sportowe daleko odbiegają od tych spodziewanych. Dlatego era drużyn piłkarskich za samorządowe pieniądze powoli się kończy, przynajmniej na poziomie ekstraklasowym. Z tego powodu w wielkich tarapatach niedawno była Korona Kielce, która ostatecznie została przejęta przez prywatnych sponsorów, a przez moment groził jej finansowy krach. Dość finansowania z miejskiej kasy drużyny piłkarskiej ma Chorzów (budżet miasta ponad 0,7 mld zł). Miejscowy Ruch (14-krotny Mistrz Polski) przeżywa wielki kryzys finansowy i sportowy, bo niedawno spadł z Ekstraklasy. Ruch otrzymywał co roku 3 mln zł, do tego pożyczkę 18 mln zł, której teraz nie jest wstanie spłacić. Z finansowania Śląska chce się powoli wycofać Wrocław, choć tam miejski budżet wynosi 4,2 mld zł.

Są w Ekstraklasie drużyny, które pochodzą z mniej zamożnych samorządów niż Nowy Sącz. Jest to Termalica Bruk-Bet Nieciecza, Górnik Łęczna czy Zagłębie Lubin. Ale wszystkie te drużyny z miejskiej kasy nie otrzymują żadnych pieniędzy. Z budżetu miasta finansowego wsparcia nie otrzymuje także: Legia Warszawa, Wisła Kraków, Cracovia Kraków, Lech Poznań. W tej chwili jedyne kluby w Ekstraklasie, których większościowym udziałowcem jest miasto to: Wisła Płock, Piast Gliwice i Śląsk Wrocław.

Do tego Sandecja będzie musiała się liczyć ze zwiększonymi wydatkami w najbliższym sezonie. Przede wszystkim konieczność budowy lub gruntownej modernizacji stadionu. Przynajmniej pierwszą część sezonu w roli gospodarza rozgrywać będzie musiała na neutralnym boisku w Niecieczy, co wiąże się z koniecznością wynajęcia boiska i zapewne z mniejszymi dochodami ze sprzedaży biletów.

Nic dziwnego, że miejskie władze Nowego Sącza, liczą na hojność sponsorów, a bogatych firm na terenie miasta jest sporo. Jednak negocjacje są bardzo trudne. Logo na koszulkach wykupiła firma Szubryt i firma Fakro. To nie było na pewno łatwe zadanie. Dla przykładu Śląsk Wrocław, z miasta o dużych możliwościach, nadal nie może znaleźć sponsora tytularnego. Ile zapłaciły sądeckie firmy za logo na koszulkach? Tego nie wiadomo, ale zapewne budżet sądeckiego klubu został pokaźnie zasilony.

A jakim budżetem musi dysponować Sandecja? Ekstraklasowa rzeczywistość pokazuje, że rozpiętość jest bardzo duża. Absolutnym rekordzistą jest Legia Warszawa, której budżet szacuje się na grubo ponad 200 mln zł. Jednak klub ze stolicy to oczywiście inna bajka, bo wielkie wpływy osiągnął dzięki udziale w Lidze Mistrzów.

Górnik Łęczna, który nie zdołał utrzymać się w elicie dysponował budżetem w wysokości 12 milionów zł. Oczywiście sporym zastrzykiem pieniędzy będzie honorarium za prawa do transmisji ligowych spotkań. W Ekstraklasie stawki dla mniej atrakcyjnych zespołów sięgają od 6 do 7 milionów zł, co stanowiło połowę budżetu wspomnianego Górnika Łęczna.

Sandecja musi się także liczyć z większymi wydatkami dla zawodników i sztabu szkoleniowego. Tutaj oczywiście rozrzut też jest bardzo duży, w zależności od klubów. W przeciętnej ekstraklasowej drużynie piłkarskiej, podstawowi zawodnicy zarabiają minimum kilkanaście tysięcy złotych.

Na Ekstraklasie sporo można zarobić (pod względem finansowym i promocyjnym), ale trzeba też sporo zainwestować, zwłaszcza jeśli baza sportowa jest daleka od przyjętych norm. Niestety ryzyko straty – co pokazuje historia wielu klubów i ich sponsorów – jest duża. Przed Sandecją i miejskimi władzami niezwykle trudna operacja. Ostatecznie najważniejszym wyznacznikiem i podstawą ewentualnego powodzenia są wyniki osiągane na boisku.

fot.Tatiana Biela

Reklama