Sądeczanin z pasją – Stanisław Biela. Najstarszy aktywny ratownik w Beskidach

Sądeczanin z pasją – Stanisław Biela. Najstarszy aktywny ratownik w Beskidach

Pamięta czasy, kiedy o tym, że się jest ratownikiem górskim, świadczyła tylko opaska na ręce, a ratownicy musieli korzystać z prywatnych nart. 72-letni Stanisław Biela jest prawdopodobnie najstarszym aktywnym ratownikiem górskim w Beskidach. 

Numer blachy – 762 

Podanie o staż kandydacki do Grupy Krynickiej GOPR Stanisław Biela złożył w październiku 1965 r. Członkami wprowadzającymi byli wówczas Mieczysław Bogaczyk i Antoni Kotlarz. Pierwszy dyżur w schronisku odbył podczas Świąt Bożego Narodzenia na Łabowskiej Hali.

– Przyrzeczenie złożyłem na 15-leciu Grupy Krynickiej. Otrzymałem numer blachy 762. Tak nazywa się potocznie odznakę służbową ratownika. Widnieje ona na kurtce każdego goprowca. Od tamtej pory po dziś dzień jestem ratownikiem – ochotnikiem. Nadal podczas dyżuru udzielam pierwszej pomocy, np. unieruchamiam złamaną rękę. Jeśli jest taka konieczność, to mogę liczyć na wsparcie kolegów z centrali w Krynicy lub stacji ratowniczej w Piwnicznej. Dziś mamy na wyposażeniu samochody terenowe, quady, skutery śnieżne. Pozwalają one na dotarcie do poszkodowanego w krótkim czasie. W razie konieczności, w ciężkich przypadkach mogę wezwać śmigłowiec  – tłumaczy ratownik senior.

Własne narty i opaska na ręce

– To były piękne czasy. Trudne, ale piękne. Narty trzeba było mieć swoje własne, prywatne. Dostawaliśmy tylko opaskę na rękę i apteczkę. To był wówczas jedyny widoczny znak świadczący o tym, że jest się ratownikiem GOPR. Pamiętam, jak raz jechaliśmy na akcję Halę Łabowską, razem z nieżyjącym już Leosiem Sokołowskim. Jechaliśmy PKS-em. Usiłowaliśmy władować tobogan do autobusu. Kierowca na to: A wy gdzie z tymi saniami? Wytłumaczyliśmy mu, kim jesteśmy. Uznał, że nic go to nie obchodzi. Dopiero zaświadczenie, w którym jest zapis, iż goprowcom w wykonywaniu obowiązków mają pomóc wszystkie władze, także milicja i wojsko, przekonał kierowcę do zmiany decyzji i wpuścił nas. Oj, ciężko nam się ciągnęło te sanie na Łabowską… Okazało się, że dziewczyna, do której pojechaliśmy, miała atak wyrostka robaczkowego. Do szpitala dotarła na czas – opowiada.

Górskie akcje załatwiali „z buta”

Stanisław Biela jest absolwentem Technikum Kolejowego Ministerstwa Komunikacji w Nowym Sączu. Zawodowo związany był z Nadleśnictwem Nawojowa, gdzie pracował jako mechanik. Potem był gajowym w Łabowej. W latach 1968 – 1996 pracował jako nauczyciel w sądeckim „Elektryku”. Był także współwłaścicielem firmy a przez dwa lata kierował obsadzeniem obrzeży i zapór wodnych zbiorników Sromowce – Czorsztyn.

– Mieliśmy wtedy własne narty i własne ubrania. Dostawaliśmy zwrot delegacji, za noclegi w schroniskach raczej nie płaciliśmy. W epoce gierkowskiej sporo się poprawiło. Dostaliśmy kurtki, swetry, spodnie, wysokie skarpety i buty. W schroniskach dyżurowaliśmy po dwóch. Wszystkie interwencje załatwialiśmy „z buta” Pierwsza dyżurka do naszej dyspozycji była na Przehybie. Byliśmy żywieni na koszt schroniska. Mieliśmy dodatkowy tydzień urlopu, jeden w zimie i jeden w lecie. Pracodawca musiał nas zwolnić, nie było dyskusji – mówi ze śmiechem pan Stanisław.

15 lat temu Stanisław Biela przeszedł zawał, a kilka lat temu szyba założona do drzwi w saunie przecięła mu ścięgno Achillesa. Po każdej z tych sytuacji wracał do sprawności i odbudowywał kondycję. Nie wyobrażał sobie siedzenia w czterech ścianach.

Ciekawe życie 

Nadal odbywa wymagane przez GOPR dyżury w schroniskach górskich. Ratownicy ochotnicy muszą „odpracować” rocznie 120 godzin.

– Mam wszelkie uprawnienia, aby dalej dyżurować. Staram się być przydatny na tyle, na ile mogę. Nie mam już takiego zdrowia jak dawniej. Poważnie myślę o przeprowadzce nad morze. To przykre, ale w Nowym Sączu zimą nie ma czym oddychać. Myślę, że miałem ciekawe życie – uśmiecha się pan Stanisław.

Ze względu na wiek i przebyte choroby, zbliża się pora na rozstanie z czynną służbą.

***

Stanisław Biela – ur. w 1946 r. Ma na koncie wiele wyróżnień i odznaczeń. W 1978 r. odznaczono go Srebrną Honorową Odznaką PTTK, w 1982 r. – Srebrną Odznaką GOPR. W 2005 r. zainicjował współpracę z Horská služba Slovenský Raj oraz z Horská služba Pieninského Národného Parku. W 2007 r. przyznano mu Odznakę Honorową Za Zasługi Dla Ratownictwa Górskiego, a w 2013 r. – Złote Jabłko Sądeckie Za Zasługi Dla Ziemi Sądeckiej.

Fot. Z arch. S. Bieli. 

 

Reklama