Sądeczanin niezłomny – Michał Ziomek: trzeba umieć przekuć błąd w rzut za trzy…

Sądeczanin niezłomny – Michał Ziomek: trzeba umieć przekuć błąd w rzut za trzy…

Robi to, co kocha. W jego wypadku jest to śpiew. Śpiewa od dziecka. W czerwcu 2013 r. został laureatem IX Festiwalu Zaczarowanej Piosenki im. Marka Grechuty, organizowanego przez Fundację Anny Dymnej Mimo Wszystko. 2 lipca miała premiera jego pierwszego teledysku a  jesienią ukazuje się jego pierwsza płyta, na której zaśpiewa z Grzegorzem Turnauem. 

Rozmowa z sądeckim muzykiem, Michałem Ziomkiem. 

– Kiedy zaczęła się Twoja przygoda z muzyką?

– Chyba już w brzuchu mojej mamy (śmiech). Jestem najmłodszym z całej naszej czwórki rodzeństwa, a z tego, co wiem z opowiadań rodziców, muzyka była w naszym domu od zawsze. Od małego chłopca muzyka mi towarzyszyła. Najpierw dzięki moim rodzicom, którzy regularnie śpiewali na różnych uroczystościach, głównie w kościele. Mój tata jest organistą, a mama często z nim śpiewa.

– Chorujesz na dystrofię mięśniową i od 12. roku życia poruszasz się na wózku inwalidzkim. To nie przeszkadza w codziennej pracy i twórczości?

– Zanik mięśni już tak wszedł w moją codzienność, że nie myślę już o tym. Wykonuję codziennie te same czynności na tyle, na ile pozwala mi moja choroba. Ludzie pomagają mi w przemieszczaniu się z jednego miejsca na drugie np. przesadzając mnie z wózka do samochodu i odwrotnie w taki sam sposób jak zawsze. Kiedy nie mogę pokonać jakiejś przeszkody na wózku, instruuję tych, którzy mi pomagają.

Działanie też jest moim sposobem na radzenie sobie z chorobą. Każdy osiągnięty cel, nawet najmniejszy, pokazuje mi, że póki jest jak jest – a jest coraz gorzej, bo choroba postępuje – warto ten wózek pchać, dosłownie i w przenośni (śmiech). Bez tego byłbym pewnie teraz 27-letnim dziadkiem siedzącym w fotelu, biednym, zakompleksionym i bez żadnych perspektyw, a co najgorsze – obwiniającym cały świat za moją chorobę. Tak się nie da żyć, ja tak nie potrafię. Skoro jako młody chłopak potrafiłem jeździć na rowerze, biegać za piłką, być wszędzie, to czy teraz tak nie może być?

Jak wspominasz współpracę z Anną Dymną? Ta współpraca nadal trwa?

Współpraca z Panią Anią Dymną dzieje się nadal. Natomiast wspomnienia są pozytywne, poruszające, wzruszające i dodające skrzydeł. Przepraszam, może zabrzmi to zbyt nieskromnie, ale tak jest i czuję: musiałem zrobić ten jeden krok w stronę fundacji, Festiwalu Zaczarowanej Piosenki, samej Pani Ani. Wiesz, to jest na takiej zasadzie, że nie dosięgniesz nieba trzymając ręce w kieszeni. Oczywiście, mamy go w zasięgu, ale wzroku. Zwykłym spoglądaniem na półkę z ulubionymi butami czy sukienką nacieszymy tylko oczy, ale serce zasmucimy, bo nie mamy tego, co byśmy chcieli. Wystarczy zrobić krok w kierunku tego, aby zarobić na te buty czy sukienkę. Tak samo ja – mogłem siedzieć bezczynnie w domu i nie robić nic. Ale wystarczyło postarać się o kamerę, aby nagrać video i nagrać audio. Tym bardziej, że wszystko potrafiłem sam zrobić! Wykorzystałem talenty, które nie były mi w ogóle potrzebne do życia! Wysłałem swoje zgłoszenie do festiwalu, potem były półfinały w Warszawie, miesiąc później finał na Rynku Krakowskim i… czerwiec 2013 r. był przełomem w moim życiu. I od tamtej pory współpracuję z fundacją i z Panią Anią.

– Jakie utwory, oprócz piosenki zaśpiewanej wraz z Grzegorzem Turnauem znajdziemy na Twojej pierwszej płycie?

– Muzycznie, płyta zostanie zachowana w brzmieniu akustycznym, natomiast gatunkowo jest mocno zróżnicowana: będzie nuta hip-hopu w utworze „Jeden błąd”, którego premiera miała zresztą swoją premierę 2 lipca, będzie reggae, znajdzie się również bossanova czy bujające r’n’b. Lubię eksperymentować. Nie znoszę nudy, zwracam szczególną uwagę na to, aby kawałek był rytmiczny, bujał.

– Zakładam, że jesteś dla innych źródłem inspiracji, bo pokonujesz niepełnosprawność, która – jak się okazuje – nie jest przeszkodą w spełnianiu marzeń. Czy to prawda?

– Jeżeli tak jest, bardzo mnie to cieszy i dziękuję za te słowa (śmiech). Nie zawsze ta walka z niepełnosprawnością jest równa – czasem wygrywam ja, czasem ona. Mam jednak na to sposób. Kiedy chciałbym coś osiągnąć, ale na starcie wszystko wskazuje na to, że nie uda mi się, myślę i powtarzam sobie jak mantrę takie słowa: „Jedyną naszą niepełnosprawnością jest złe nastawienie”. I wtedy zaczynam żyć, motywować się, działać, szukać, odkrywać. Nie zawsze ten cel osiągam, ale mam poczucie, że próbowałem, walczyłem. Jestem bogatszy w doświadczenie, wiem, gdzie popełniłem błąd i wiem, w którym momencie powinienem ten błąd przekuć w „rzut za trzy” jak w koszykówce.

 

*Cichosza* śpiewa Grzegorz Turnau oraz… Arkadio i Miczu

 

 

 

 

Teledysk do piosenki pt. „Jeden błąd” obejrzysz poniżej: 

https://www.youtube.com/watch?v=RFFiARSSHRg&feature=youtu.be

Rozmawiała: Agnieszka Małecka

Fot. Z arch. M. Ziomka, Marcin Brzózka.

Reklama