Przeliczając na estakadę

Przeliczając na estakadę

Wybory powinny być częściej. Na przykład raz na rok. Nawet gdyby nie było wiadomo, że powoli kończy się obecna kadencja, wystarczy przejechać się po Nowym Sączu i okolicy, rozejrzeć się uważnie wokół i już można mieć pewność, co ten uporczywy widok placów budowy oznacza: za śnieżną firanką grudnia czai się rok wyborczy.

Ci których raz na cztery lata „zatrudniamy”, aby mądrze inwestowali naszą podatkową daninę już budują, albo lada moment zaczną budować ścieżki rowerowe, place zabaw, centra kultury, chodniki, mosty, a wróble ćwierkają, że wyrosną też stadiony i baseny. Na bogato!

W Kąclowej za 15 milionów jeszcze przed śniegiem wyrosła nad osuwiskiem stumetrowa estakada, która obłędnie oświetlona wygląda tak imponująco, że z żalem spojrzałam dziś na brzegi Dunajca spięte stareńkim mostem helleńskim. Wiem, że nie trzeba zazdrościć, bo mniej więcej za rok w Nowym Sączu będzie można przejechać przez nowiutką przeprawę, na którą prezydent wyłoży 77 milionów. Można byłoby za tę furę pieniędzy zbudować pięć kąclowskich estakad. Albo siedem nowych skrzydeł chełmieckiego Aqua Centrum.

A jeśli dorzucimy jeszcze stadion dla Sandecji wart tyle, co trzy kąclowskie estakady, to można już nawet próbować zapomnieć, że na most heleński rozpaczliwie wołający o nowe życie, trzeba było czekać kilkanaście lat, a na Węgierską Bis trzeba będzie pewnie poczekać do końcówki kolejnej kadencji, bo to pewnie wydatek rzędu kilkunastu kąclowskich estakad.

Żeby nie było, że marudzę! Ja bardzo cieszę się z tego, co się dzieje. Dlatego postuluję, aby wybory były częściej. Będzie zresztą sprawiedliwiej. Bo któż by nie chciał, żeby jego robotę oceniano raz na cztery lata, płacono co miesiąc, a pamiętano tylko ostatni rok?

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama