Z przystanku autobusowego została porwana młoda kobieta. Porywaczem okazał się 20- letni mieszkaniec Gorlic, który w ten sposób chciał przekonać dziewczynę, by do niego wróciła. Podszedł do niej, gdy czekała na autobus. Po chwili podjechał samochód, a on siłą wepchnął ją do środka… Jak się okazało, kierowca auta nie był świadomy w czym bierze udział.
Do zdarzenia doszło w jednej z miejscowości powiatu gorlickiego w ubiegły czwartek. Alarm podniósł przyjaciel dziewczyny.
– Informacja o porwaniu dotarła do gorlickich policjantów około godziny ósmej. Dzwonił przyjaciel dziewczyny, którego zaniepokoiło, że jej telefon odebrał jej były chłopak, który był bardzo agresywny i wulgarny. Po chwili rozmowy telefon został wyłączony. W efekcie intensywnych działań gorliccy policjanci szybko ustalili samochód, którym poruszali się mężczyźni, a jednocześnie zbierali wszelkie informacje, które pozwoliłyby wyjaśnić okoliczności porwania. Szybkie działania pozwoliły ustalić tożsamość osób biorących udział w zdarzeniu. Jak się okazało, kierowca samochodu nie był wtajemniczony w plan kolegi i gdy zorientował się w sytuacji, polecił pasażerom wysiąść z pojazdu i odjechał’’ – informuje rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Gorlicach asp. sztab. Grzegorz Szczepanek.
Uprowadzoną kobietę oraz porywacza policjanci odnaleźli w jego mieszkaniu w Gorlicach. Mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem pozbawienia kobiety wolności. Trafił do policyjnego aresztu. Jak się okazało, ten 20-letni mieszkaniec Gorlic, już nie pierwszy raz zachowywał się agresywnie wobec pokrzywdzonej. Śledził ją, wydzwaniał, używał przemocy… Choć zerwali ze sobą wiele miesięcy wcześniej, mężczyzna starał się przekonać kobietę by do niego wróciła.
Grozi mu do ośmiu lat więzienia. Na wniosek prokuratora sąd zastosował wobec zatrzymanego areszt tymczasowy na okres trzech miesięcy.
Fot ilustracyjne: pixabay
