Pogłoski o mojej śmierci

Pogłoski o mojej śmierci

Jeśli mówią, że umarłeś, to – podobno – nieomylny znak, że w dobrym zdrowiu dożyjesz długich lat. Tak mawiają ci, co się na tym znają. Ja się nie znam, więc kiedy w styczniu 2011 r. przeczytałem w pewnym internetowym portalu, że DTS umarł (w biznesowym języku brzmiało: zbankrutował) poprosiłem znajomą lekarkę o serię badań, ze szczególnym uwzględnieniem pulsu, by medycyna orzekła czy jeszcze kołacze się we mnie życie.

W szczegóły nie wchodzę, ale ów portal nigdy nie zadzwonił, nie zapytał, nie poprosił szpitala o ksero świadectwa naszego zgonu – ot, taki rodzaj dziennikarstwa. Najpierw napiszą, żeś umarł, a potem miękko przejdą do innych tematów. Nigdy nie prostowałem „informacji” przekonując, że DTS żyje i dzisiaj też nie zamierzam tego robić. 361 tygodni minęło, a Wy wciąż go czytacie.

Teraz sytuacja jest trochę podobna. Kiedy z okazji siódmych urodzin wymyśliliśmy, by zwrócić się do Czytelników z apelem o wsparcie niezależnego dziennikarstwa, natychmiast pojawiły się domniemania o naszej rychłej śmierci. Karetkę reanimacyjną odesłać do bazy, ksiądz w drodze. W sumie, to nawet fajne uczucie, bo nic nie działa na człowieka tak ożywczo jak plotki, że właśnie umarłeś.

A wracając do zbiórki pieniędzy, która ma nam umożliwić sfinansowanie dalszego rozwoju oraz zaplanowanych inwestycji, bez których krok naprzód nie jest możliwy. Jeśli gdzieś słyszę, że to wstyd zbierać fundusze w taki sposób, to odpowiadam: to prawda, straszny wstyd, ale tylko w Nowym Sączu. Śledząc uważnie rynek prasy drukowanej nie tylko w Polsce, o podobnych akcjach w bogatej Francji czy Hiszpanii czytaliśmy już kilka lat temu. Nieporównywalnie bardziej zasobne zachodnie media nie mają z takimi akcjami problemu. Skoro sprzedaż płatnych gazet spadła o 50-70 procent, poprosili swoich czytelników o solidarność. Chcecie nadal czytać ulubioną gazetę na wysokim poziomie, pomóżcie się jej rozwijać. I szeregowi czytelnicy wpłacali po 50 euro, biznes odpowiednio więcej, a jakiś człowiek z wyraźną nadwyżką gotówki wysłał do redakcji czek na okrągły milion.

No więc jeśli ktoś w Nowym Sączu posiada moralne prawo do takiej zbiórki, to właśnie DTS. Od siedmiu lat dostarczamy bezpłatnie naszym odbiorcom treści dziennikarskie na bardzo przyzwoitym poziomie. W tym czasie trafiło do Państwa ok. 15 milionów papierowych egzemplarzy naszej gazety, pobrań elektronicznej wersji nawet nie próbujemy liczyć. Do bezpłatnej gazety nieustająco dodajemy bilety do kina, zaproszenia na imprezy, organizujemy zabawy i konkursy z atrakcyjnymi nagrodami. A wszystko za darmo! Oczywiście zarabiamy na reklamach oraz innych usługach medialnych świadczonych przez nasze wydawnictwo (zapraszamy do skorzystania!), ale chyba raz na siedem lat możemy zwrócić się do naszych odbiorców z takim apelem, wszak każdego dnia i tygodnia kilkunastu dziennikarzy przygotowuje dla nich zestaw tekstów, o których z całą pewnością wiemy, że nie musimy się ich wstydzić.

Przeczytaj najnowszy numer „Dobrego Tygodnika Sądeckiego”:

 

Reklama