Wykładowca sądeckiej WSB ocalił od zapomnienia tradycje policji

Wykładowca sądeckiej WSB ocalił od zapomnienia tradycje policji

Jedyna w naszym kraju Policyjna Izba Tradycji znajduje się w Tarnowie, a doprowadził do jej otwarcia wykładowca sądeckiej, a także tarnowskiej, WSB-NLU, dr hab. Tadeusz Mędzelowski. Było to w roku 1996.

Policyjne pamiątki, zdjęcia, dokumenty, broń i … rower

Ekspozycja usytuowana jest na trzecim piętrze budynku Komisariatu Policji Tarnów – Centrum przy ul. Narutowicza 6. Policyjna Izba Tradycji mieści bogactwo pamiątek związanych z działalnością policji regionu tarnowskiego. Najstarszy dokument liczy sobie aż 117 lat – jest to „Statut Służbowo – Emerytalny dla Urzędników i Sług Miejskich datowany na rok 1897. Historia policji w regionie tarnowskim sięga roku 1886, wtedy to władze Cesarstwa Austrowęgierskiego wydały zezwolenie na utworzenie policji miejskiej. Jest też wiele dokumentów z okresu dwudziestolecia międzywojennego, z czasu II wojny światowej, a także lat 1945 – 1990 – okresu funkcjonowania Urzędu Bezpieczeństwa i Służby Bezpieczeństwa. Znajdziemy również broń, dokumenty, gabloty pełne zdjęć tarnowskich policjantów – czy to ukazanych służbowo, czy mniej oficjalnie, w towarzystwie bliskich. Są także legitymacje, mundury, czapki, odznaczenia, dyplomy i inne pamiątki, jak raporty policyjne. W kącie Izby usytuowane są sztandary.

Ponieważ policja ma w swej historii oprócz czasów, z których może być dumna, także i lata mniej chwalebne: 1945 – 1990, zgromadzone są kaski Ochotniczej Rezerwy Milicji Obywatelskiej – wspierającej MO, działającej w PRL. Zobaczyć można również pałki (zwane niekiedy „przedłużeniem konstytucji”) i tarcze ochronne zomowców, służące niegdyś bijącemu sercu partii utrwalaniu władzy ludowej.

– W oczy rzuca się przedwojenny policyjny rower, na którym przed laty patrolowano Tarnów. Podarował go Izbie starszy sierżant Zygmunt Sokołowski. Rower był własnością jego ojca, policjanta. Zachował go na pamiątkę, by po latach oddać do Izby udostępnionej dla zwiedzających – mówi dr hab. Tadeusz Mędzelowski.

Nie sposób ominąć niewielkiej gablotki pod oknem. Mieszczą się w niej pamiątki po oficerach policji pomordowanych przez NKWD w Katyniu, Miednoje, Ostaszkowie w roku 1940. Wydobyto je podczas ekshumacji zwłok w katyńskich lasach. Są to m.in. guziki od mundurów oraz przedmioty codziennego użytku, jak okulary, fragmenty różańca, łyżki czy resztki talerzy, którymi posługiwali się oficerowie, zanim odeszli na wieczną służbę…

Wszystkie przedmioty pieczołowicie gromadził inicjator otwarcia Izby, Tadeusz Mędzelowski. Pozyskiwał je od instytucji, muzeów, Archiwum Akt Nowych z Warszawy oraz osób prywatnych, które zgodziły się przekazać pamiątki po swych bliskich do tworzonego policyjnego muzeum. Izbę uroczyście otwarto w 1996 roku w obecności członków Koła Rodzin Katyńskich, rodzin przedwojennych policjantów z regionu tarnowskiego, wtedy województwa. Na otwarciu był obecny ówczesny prezydent Tarnowa Roman Ciepiela oraz komendanci policji z Tarnowa. Od tamtego czasu eksponatów przybywało. Teraz tworzą one pokaźną kolekcję ukazującą blisko 130-letnią historię policji z Tarnowa i okolic.

Ostatni przedwojenny generał policji – Józef Kordian Zamorski

Postać generała Policji Państwowej rodem z okolic Rzepiennika Strzyżewskiego, zajmuje w Izbie miejsce szczególne.

– Na ścianie wisi jego portret. W specjalnej gablocie zgromadzone są dokumenty dotyczące jego osoby: zdjęcia, np. z jego wizyty w Rzymie w 1957 roku, czy z zamku w Warszawie z tego samego roku. Jest fotografia Zamorskiego w towarzystwie generała Władysława Sikorskiego oraz zdjęcie przedstawiające Kordiana Zamorskiego podczas malowania obrazu. Zobaczyć możemy znakomite odznaczenia np. Krzyż Walecznych pochodzący z jego munduru, kartę legitymacyjną oficerską z 1916 roku, czy legitymację komendanta głównego policji (jedyną na świecie!) przesłaną przez muzeum z Londynu – podkreśla Mędzelowski.

Generał dywizji Wojska Polskiego, ostatni Komendant Główny przedwojennej Policji Państwowej. Kordian Józef Zamorski. Dla niektórych postać kontrowersyjna, aczkolwiek stosunkowo mało znana. Generał związany był mocno z regionem tarnowskim. Przyszedł na świat 1 kwietnia 1890 roku w majątku w miejscowości Kołkówka, w gminie Rzepiennik Strzyżewski, oddalonej od Tarnowa o ok. 30 km. Uczęszczał do gimnazjum lwowskiego a potem Seminarium Nauczycielskiego w tymże mieście, gdzie zdał maturę. W latach 1910-1914 i 1917-1918 studiował malarstwo w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie u samego mistrza Józefa Mehoffera, jednego z najwybitniejszych malarzy polskich, urodzonego w Ropczycach, jednego z najważniejszych artystów doby Młodej Polski. Kordian Józef rozpoczął swoją przygodę z wojskowością w 1908 roku – służbą w Związku Strzeleckim. Dowodził i brał udział w bitwach I i II wojny światowej oraz wojny polsko-bolszewickiej roku 1920.

Co się tyczy jego działalności jako Komendanta Głównego Policji Państwowej (pełnił tę funkcję w latach 1935-1939), Zamorski wprowadził służbę przygotowawczą dla kandydatów na szeregowych Policji Państwowej, doprowadził do powstania kompanii rezerwy policyjnej, zorganizował także policję kobiecą. Ogromną jego zasługą, o której obowiązkiem jest wspomnieć, to ewakuowanie części policji do Rumunii i na Węgry we wrześniu roku 1939. Mnóstwo funkcjonariuszy i oficerów uniknęło śmierci w katyńskich lasach. W czasie II wojny światowej Zamorski dowodził ośrodkiem zapasowym Samodzielnej Brygady Strzelców Karpackich a w niedługim czasie także wszystkimi oddziałami Wojska Polskiego na Bliskim Wschodzie. Po wojnie udał się na emigrację do Wielkiej Brytanii. Zmarł samotnie w Londynie 19 grudnia w roku 1983, dożył więc pięknego wieku 93 lat. Szkoda jednakże, iż odszedł opuszczony przez bliskich i przyjaciół.

– Są w życiorysie Zamorskiego kwestie mogące budzić kontrowersje. Dlatego trudno jest przedstawić jego postać w jednoznacznym świetle. Po pierwsze generał należał do lóż wolnomularskich w Wilnie, Le Droit Humain, Nepthys Mark Lodge (jak podaje Cezary Leżeński w tekście pt. „Legiony to braterska nuta… czyli od Legionów do masonów” z 2003 roku) oraz był członkiem jednej z warszawskich regularnych lóż wolnomularskich, które z kolei podlegają Wielkiej Loży Narodowej, „sztabowi” wolnomularstwa w Polsce – zauważa inicjator otwarcia izby.

Zamorski utrzymywał kontakt z lożą emigracyjną „Kopernik” w Paryżu, powstałą 19 marca 1920 ro Prezydent RP na uchodźstwie, August Zaleski, który awansował Zamorskiego na generała dywizji dnia 11 listopada 1966 roku, sam również był masonem. Związał się z wolnomularstwem przebywając w Londynie.

Kordian Zamorski brał także udział w tworzeniu obozu w Berezie Kartuskiej. „Miejsce odosobnienia w Berezie Kartuskiej”, bo tak fachowo nazywał się ów obóz, utworzony został 12 lipca 1934 roku w miejscowości wówczas leżącej na terytorium Polski, obecnie na Białorusi. Funkcjonował do czasu II wojny światowej. Budowę takiego obozu zainicjował ówczesny premier Leon Kozłowski, rozporządzenie wydał prezydent RP Ignacy Mościcki, a pomysł poparł Józef Piłsudski. Miały tam być wysyłane osoby, „których działalność lub postępowanie daje podstawę do przypuszczenia, że grozi z ich strony naruszenie bezpieczeństwa, spokoju, lub porządku publicznego”. W późniejszych latach miejsce doczekało się jak najgorszych opinii, z uwagi na rygor, jaki tam panował. Nazywano je obozem koncentracyjnym sanacji. Tam zsyłano przedstawicieli środowisk niechętnych obozowi piłsudczyków.

W Archiwum Akt Nowych w Warszawie zachowały się zdjęcia i dokumenty świadczące o tym, że Zamorski w lutym 1939 roku pozował do zdjęć wraz z Heinrichem Himmlerem. Także i z tego powodu stawiało się Kordiana Józefa w negatywnym świetle. Był jednak Zamorski szefem polskiej policji i gdy do naszego kraju przyjechał z oficjalną wizytą szef policji niemieckiej, właśnie Himmler (od 1936), jakże mógł był uniknąć sfotografowania?

 

Zamorski został odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski, Krzyżem Niepodległości, Krzyżem Srebrnym Orderu Wojennego Virtuti Militari, czy czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Aby uczcić postać Zamorskiego, pojawiła się inicjatywa stworzenia pamiątkowej tablicy upamiętniającej generała. Zamontowano ją w listopadzie 1996 roku na budynku Komisariatu w Rzepienniku Strzyżewskim. Po likwidacji jednostki tablicę przeniesiono do remizy strażackiej w Kołkówce, rodzinnej miejscowości generała, który pragnął odrodzonej Rzeczypospolitej, winnej być dobrem dla każdego obywatela. Tak uważają historycy z Instytutu Historii Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytetu Warszawskiego, z którymi Tadeusz Mędzelowski konsultował informacje o Kordianie Józefie Zamorskim.

***

Przy pracy nad tekstem korzystałam z materiałów udostępnionych mi przez dr. hab. Tadeusza Mędzelowskiego.

Fot. Agnieszka Małecka.

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama