Nad Nowym Sączem mamy kumulację zanieczyszczeń

Nad Nowym Sączem mamy kumulację zanieczyszczeń

Rozmowa z Wojciechem Piechem, zastępcą prezydenta miasta Nowego Sącza

– Panie prezydencie, „Miasto Archipelag. Polska mniejszych miast” Filipa Springera. Czy widział Pan już tę książkę?

– Zamierzam ją przeczytać, tym bardziej, że Pan mnie zainspirował.

– Kiedyś 49 miast w Polsce było wojewódzkimi, teraz zostało 17. Filip Springer, dziennikarz i fotograf, odwiedził je wszystkie. Odmalował ich portret po 17 latach od utraty statusu województwa. Jakby Pan w kilku zdaniach opisał, jak radzi sobie Nowy Sącz po utracie statusu miasta wojewódzkiego?

– Myślę, że Nowy Sącz w kategorii byłych miast wojewódzkich, ale nie metropolitalnych, radzi sobie całkiem dobrze. Natomiast generalnie kategoria byłych miast wojewódzkich znalazła się w dość trudnej sytuacji. Na utracie statusu zyskały metropolie, czyli dzisiejsze miasta wojewódzkie. Natomiast miasta średniej wielkości, te do 100 tys. mieszkańców, znalazły się na peryferiach systemu zarządzania strategicznego państwa. Tak było do tej pory. Owoce tych zmian widać nawet w Nowym Sączu, chociaż mam wrażenie, że w stosunku do innych miast radzimy sobie znacznie lepiej.

– Nie zdążyłem przeczytać całej książki, ale takie miasta jak Chełm, Biała Podlaska, Siedlce, Ostrołęka, Łomża, Ciechanów, są zaliczane do jednej kategoria byłych miast wojewódzkich. Natomiast miasta Płock, Częstochowa, Tarnów, Przemyśl, czy Bielsko Biała, są zaliczane do drugiej kategorii i radzą sobie znacznie lepiej jak te pierwsze. Do jakiej grupy zalicza się Nowy Sącz, pańskim zdaniem?

– Myślę, że Nowy Sącz jest w tej drugiej grupie miast. Bielsko-Biała jest dobrym przykładem miasta dobrze zarządzanego. Jest ono jednak zdecydowanie większe od Nowego Sącza, gdyż jest mocno uprzemysłowione. Zyskuje także potencjał z tytułu lokalizacji, kierunku rozwojowego związanego z transportem. Dzięki tym atutom Bielsko-Biała dobrze sobie radzi po stracie statusu. W zależności od lokalizacji, im bliżej miastu do obszaru metropolitalnego, tym bardziej mechanizm rozwoju transferu jest dłuższy. W Nowym Sączu, gdzie dostępność transportowa jest mocno ograniczona, czas przejazdu do metropolii lub granicy państwa jest mało konkurencyjny. Wszystko to powoduje, że wyzwania są większe. Mierząc się z tymi wyzwaniami mamy lepsze wyniki, niż w innych miejscach w kraju. Można teraz stwierdzić, że Nowy Sącz radzi sobie równie dobrze. Cieszy nas perspektywa zmiany strategii rozwoju państwa. Zapoznałem się ze strategią wicepremiera Morawieckiego, na rzecz odpowiedzialnego rozwoju, która zastąpi strategię średnio klasową.

– Przeczytał Pan całość?

– Owszem. Cieszy mnie to, że rząd wyraźnie zamierza odejść od stawiania na rozwój metropolii i ewentualny transfer rozwoju na prowincje, na rzecz zrównoważonego terytorialnie rozwoju, gdzie miasta średnie, zwłaszcza byłe wojewódzkie, mają być upodmiotowione, mają być adresatem wsparcia rządowego. Wydaje się, że pierwszym zwiastunem zmiany tej orientacji zarządczej jest np. budowa drogi kolejowej Kraków-Piekiełko-Podłęże-Nowy Sącz. Chabówka-Nowy Sącz już jest na liście podstawowej, natomiast Piekiełko-Podłęże na liście rezerwowej, jednak z dużą szansą realizacji dzięki dofinansowaniu z planu Junckera.

– Żeby nie czekać na linie kolejową do Piekiełka dodajmy, że od nowego roku pięć kursów kolejowych będzie wyjeżdżało z Nowego Sącza do Krakowa i z Krakowa do Nowego Sącza. Deklaruje to Urząd Marszałkowski.

– Na pewno dzięki uruchomieniu nowych połączeń z Krakowem, jakość życia mieszkańców Nowego Sącza i dostępność transportowa się poprawi. Jednak to nie jest wynik docelowy. Wynik ten będziemy mogli osiągnąć dopiero po odbudowie drogi kolejowej ekspresowej, gdzie czas przejazdu z Nowego Sącza do Krakowa skróci się do ok. godziny.

– Włączył Pan już centralne ogrzewanie w domu (rozmowa przeprowadzona 30 września – przyp. redakcji)?

– Nie. O tej porze roku nie mam jeszcze takich potrzeb, aby włączać centralne ogrzewanie. Domyślam się, że są już mieszkańcy, którym jest chłodno oraz którzy mogą już dogrzewać mieszkania. Na pewno są również osoby oczekujące, aż wreszcie zarządy spółdzielni mieszkaniowych złożą zapotrzebowanie do Miejskiego Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej o dostarczenie ciepła, ponieważ oni są już do tego przygotowani. Obecnie w ciągu dnia jest ciepło, ale rano warto przełamać tą temperaturę, zwłaszcza że w MPEC jest zastosowana technologia automatyki pogodowej. W tej chwili dwutygodniowa dostawa ciepła lub nawet trzytygodniowa jest odpowiednikiem jednego dnia w środku zimy, kiedy jest duży mróz. To są zatem śladowe koszty spółdzielni, a zdecydowanie wyższy komfort życia dla mieszkańców.

– Czy MPEC według Pana jest największym trucicielem w Nowym Sączu?

– Największymi trucicielami w Polsce są elektrownie. Nie ma ich w Nowym Sączu, ale od nich ten prąd pobieramy, stąd energia również jest brudna.

– Przecież elektrownie są wyposażone w doskonałe filtry.

– Kominy MPEC-u również są wyposażone w takie elektrofiltry i to zanieczyszczenie jest zminimalizowane. Nie jesteśmy w stanie ustrzec się całkowicie emisji w sytuacji, kiedy wykorzystujemy paliwa stałe. Polska na takich paliwach stoi, więc ta emisja zawsze będzie. W przypadku MPEC trudno mówić o niskiej emisji, jego kominy sięgają wysoko, nawet kilkadziesiąt metrów.

– Czyli trujemy kogoś innego?

– Każdy w Polsce kogoś truje. Polska stoi na złożach węgla. Jest to nasz skarb i dobro narodowe, ale z drugiej strony są tego konsekwencje.

– Zainstalowano ostatnio pięć nowych czujników, które mają badać poziom zanieczyszczenia w Nowym Sączu. Co Pan myśli wstając rano i czytając w gazecie, że Nowy Sącz jest w pierwszej dziesiątce najbardziej zanieczyszczonych miast Europy.

– W cieniu Nowego Sącza kryją się duże obszary. W dalszym ciągu uświadamiam sobie, jak bardzo zanieczyszczona jest cała Polska. Różnice w jakości powietrza idą w miejsca po przecinkach. Problem zanieczyszczenia powietrza dotyka cały kraj. Oczywiście to zanieczyszczenie jest większe w miejscowościach, które z przyczyn naturalnych są zlokalizowane w przestrzeniach, gdzie korytarze powietrzne są przyblokowane, czyli w kotlinach. Nowy Sącz ma szczęście, bo mamy piękne widoki, jesteśmy otoczeni górami. Z tego tytułu czerpiemy pewne korzyści. Minusem jest ryzyko zwiększonego zanieczyszczenia powietrza przez inwersje temperatur. Nad Nowym Sączem mamy kumulację zanieczyszczeń produkowanych na miejscu, w otoczeniu Nowego Sącza oraz napływających nad Nowy Sącz np. ze Śląska.

– Czy takie komunikaty jak: „Kobiety, dzieci oraz osoby starsze prosimy o pozostanie w domu, ponieważ poziom zanieczyszczenia powietrza jest wysoki. Prosimy również osoby uprawiające sporty o to, aby w tym czasie nie biegały” nie wzbudzają w Panu złości?

– Komunikaty takie mogą drażnić. Ja przyjmuję je do wiadomości. Jest to pewien standard informowania społeczności o zanieczyszczeniu powietrza. Nie możemy odstąpić od tego standardu, jest to powszechnie stosowany standard z mocy prawa. Odstępstwo od takiego informowania groziłoby sankcjami i mandatami, więc musimy ich przestrzegać. Chciałbym od razu wyprostować pewien mit – mówimy często o smogu. Słowo „smog” jest niezwykle często nadużywane. Alarm smogowy w Nowym Sączu został odnotowany przy obecnie określonych normach – 3 albo 4 razy. Proszę porównać ten wynik z wynikiem Krakowa, gdzie alarmy smogowe są nieustannie. Pamiętajmy, że te normy są coraz surowsze, nieustannie podnoszone.

– Czy powinna nas uspokoić ta informacja i tej zimy możemy bez obaw wychodzić na spacery lub biegać?

– Absolutnie nie. Jesteśmy miastem inicjatywnym, a nie reaktywnym, jeśli chodzi o problem jakości powietrza. Fakt jest taki, że my, jako pierwsi w Polsce w porozumieniu z Politechniką Warszawską i Akademią Morską w Gdyni wdrożyliśmy pilotażowy program pomiaru jakości powietrza. Można powiedzieć alternatywny do Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska.

– Czy Kraków nie robi takich pomiarów?

– Jeśli dobrze pamiętam, Kraków ma 4 stacje. Natomiast my w tej chwili mamy 6, a Warszawa 7. Porównajmy sobie obszar Warszawę oraz kumulacje przemysłów, usług i funkcji z naszym mniejszym 85-tysięcznym miastem. Teraz zwrócę się do Pana redaktora Wrony, który w Telewizji Kraków przywołał moją krytyczną wypowiedź wobec systemu WIOŚ-owskiego.

Proszę Państwa, nigdy nie byłem przeciwnikiem pomiaru jakości powietrza. Byłem i jestem zwolennikiem takich pomiarów, stąd efekt w postaci pilotażowego programu rozbudowanego systemu pomiaru generowania jakości powietrza. Wcześniej była tylko jedna stacja pomiarowa na ul. Nadbrzeżnej i wyniki rzutowały na wyniki całego obszaru sądeckiego.

– Obecnie rozłożyliśmy 5 dodatkowych czujników i…

– Zbierając pomiary z różnych części miasta będziemy mieli pełniejszy obraz tego, co się dzieje w mieście. Będziemy mogli zrobić mapę zanieczyszczenia powietrza na terenie Nowego Sącza. Zapewne z tych map okaże się, że niektóre dzielnice w mniejszym stopniu cierpią na problem z zanieczyszczeniem, a inne w większym. Wtedy, w sposób świadomy, punktowo będziemy mogli ukierunkować nasze działania proekologiczne właśnie w te miejsca.

– Stworzy Pan mapę zanieczyszczeń Nowego Sącza?

-Tak, ale to nie jest to nic nowego, po prostu sięgamy do dobrych praktyk z Europie Zachodniej. W Londynie w kulminacyjnym momencie było 200 urządzeń pomiarowych, a w całej Polsce jest ich około stu. Proszę sobie wyobrazić, jaka jest precyzja pomiarów w Wielkiej Brytanii. Jakość powietrza w Londynie opanowano. Na początku dokonano dokładnych pomiarów w  Londynie. Wyznaczono główne korytarze zanieczyszczenia i tam skoncentrowano działania. Efekt jest taki, że Londyn zaliczany jest obecnie do miast o najczystszym powietrzu.

– Nowy Sącz dołączy do tego grona?

– Taki jest cel strategiczny.

– Kiedy możemy się tego spodziewać?

– Chcielibyśmy w ciągu najbliższych czterech lat obniżyć emisję o 16 procent.

– Dlaczego właśnie o 16, a nie o 90, albo 10 procent?

– Tyle wyliczyliśmy z naszych analiz, o 4 procent chcielibyśmy zmniejszyć produkcję energii, podnieść efektywność cieplną, a jednocześnie zmniejszyć przez to konsumpcję energii w Nowym Sączu. Tym sposobem chcemy uzyskać około 16 procent zmniejszenia zanieczyszczeń pyłem PN10.

– Czyli tego najgorszego?

– Można stopniować poziom. Teraz jesteśmy skoncentrowani na pyle PN10, ale coraz większym wyzwaniem dla świata w sytuacji globalnego ocieplenia staje się PN2,5, czyli jeszcze mniejsze cząstki niż PN10.

– Panie prezydencie, dostaje Pan codziennie raport z tych 5 stacji pomiarowych. Tam gdzie jest najgorzej, wysyła Pan Straż Miejską i wie Pan, że tam obywatele palą butelki, śmieci lub szmaty?

– System funkcjonuje od kilku dni i na razie go testujemy. Jeszcze mamy ciepło, ale już pierwsze wskazania zaczynają coś sugerować. To jest za krótki okres, żeby coś mówić na ten temat. Wyniki mogą być spowodowane jakąś jednorazową okolicznością. Trzeba zobaczyć, jaka jest tendencja. Już jednak coś zaczyna się klarować.

– Widzi już Pan jakiegoś truciciela?

– Zaczynam widzieć pewien obszar. Po etapie testów będziemy chcieli wszystkim mieszkańcom udostępnić wyniki stacji pomiarowych. Będą one dostępne w naszej aplikacji mobilnej, przypominam, że taka aplikacja mobilna jest dostępna na iPhony i smartfony. Zachęcam do jej pobrania. Można w niej znaleźć wszystkie użyteczne wiadomości na temat miasta. Niedługo pojawi się tam nowa zakładka, gdzie o każdej porze będziemy mogli sprawdzić uśrednione, cogodzinne wskazania na temat jakości powietrza w okolicy.

– Pojawiły się krytyczne komentarze lokalizacji stacji pomiarowych?

– Klucz doboru miejsc był prosty, rozłożony w zróżnicowany sposób terytorialnie, a także tam, gdzie mogliśmy te urządzenia zamieścić za darmo. Ten system nie generuje u nas żadnych kosztów. Gdybyśmy go chcieli zakupić, byłby to wydatek ok. 1,5 mln zł. To dzięki porozumieniu z Politechniką Warszawską i Akademią Morską w Gdyni możemy za darmo korzystać przez cały rok z tego systemu. Ten cykl roku da nam pełny obraz sytuacja emisji zanieczyszczeń.

– Możemy się umówić, że za miesiąc przyjdzie Pan do nas z pierwszymi wynikami?

– Wstępnie możemy się umówić.

Rozmawiał Wojciech Molendowicz

Wykorzystano fragmenty wywiadu dla Regionalnej Telewizji Kablowej

WYBORY 2024

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama