Kamil Słaby: na boisku jeden za drugim poszedłby w ogień

Kamil Słaby: na boisku jeden za drugim poszedłby w ogień

Kamil Słaby, 24 lata, kluczowy obrońca sądeckiej drużyny i jednocześnie jeden z jej najgroźniejszych strzelców:

– Czuje się Pan bohaterem Sandecji?

– W żadnym wypadku, naszym głównym atutem był kolektyw, dzięki temu dzisiaj możemy się cieszyć z awansu. W drużynie panuje taka zasada, że na boisku jeden za drugim poszedłby w ogień. Fajnie, że jako obrońca mam na swoim konie tyle goli, ale to jest zasługa całego zespołu i w tym co mówię nie ma przesadnej skromności. Po prostu takie są fakty.

– Po tak dobrym sezonie coraz częściej pojawiają się informacje, że zainteresowania Pana osobą wykazują kluby z Ekstraklasy. Jest coś na rzeczy?

– Tymi sprawami zajmuje się mój menadżer, a ja skupiam się na grze. Rzeczywiście coś jest na rzeczy, ale nie będę mówił o konkretach. Jeszcze nie jest przesądzone, czy zostanę w Sandecji na przyszły sezon, bo na rynku transferowym sytuacja jest dynamiczna.

– Zawsze był Pan obrońcą? Bo po tylu strzelonych bramkach kibice Sandecji zastanawiają się, jak sprawdziłby się Pan w formacji ofensywnej.

– Tak, od początku byłem przymierzany do roli obrońcy. Wydaje mi się, że pozycja na jakiej gram jest dla mnie optymalna. Często zdobywane bramki nic nie zmieniają w moim nastawieniu, jak już mówiłem  – duża w tym zasługa kolegów, pewnego pomysłu na grę.

– Mijający sezon jest zdecydowanie najlepszy w dotychczasowej karierze, czy przed sezonem spodziewał się Pan, że tak dobrze pójdzie?

– Awans, pewne miejsce w składzie, do tego zdobywane gole na pewno sprawiają, że jestem niesamowicie zadowolony. Mam nadzieję, ze kolejne sezony będą jeszcze lepsze, bo mam przed sobą jeszcze wiele lat gry. Przed obecnym rozgrywkami moim celem było przede wszystkim utrzymanie miejsca w podstawowej jedenastce. Poszło lepiej niż się mogłem spodziewać.

– Kilka lat musiał się Pan tułać po różnych klubach z niższych lig. Miał Pan wówczas żal do Sandecji, w której nie było miejsca dla młodego obrońcy?

– Decyzja o wypożyczeniu do innych zespołów była przeze mnie w pełni zaakceptowana. Dzisiaj mogę powiedzieć, że taki krok był dobrym rozwiązanie. Grałem na różnych szczeblach rozgrywkowych. Najważniejsze, że nie musiałem przesiadywać na ławce rezerwowych, mogłem się ogrywać i zdobywać doświadczenie. W odpowiednim momencie wróciłem do Sandecji jako już ułożony zawodnik. Zresztą Sandecję zawsze miałem w sercu i tak już pozostanie.

– Który klub najbardziej wypłynął na Pana rozwój piłkarski?

– W każdej drużynie otrzymywałem solidne lekcje piłki nożnej. Chciałem się uczyć piłkarskiego rzemiosła i zawsze z pokorą podchodzę do swoich umiejętności.

– Pobyt Sandecji w Ekstraklasie będzie trwał dłużej niż jeden rok?

– Duża część zawodników naszej drużyny ma już na swoim koncie grę w Ekstraklasie. Zapowiadane są kolejne wzmocnienia, mobilizacja wokół Sandecji jest bardzo duża. Według mnie możemy w przyszłość patrzeć z optymizmem.

Rozmawiał (jabu)

fot. oficjalna strona klubu

Targi Edukacja, Kariera, Przyszłość

REPERTUAR KINA SOKÓŁ

Reklama