Górnik załatwił Sandecję i dotarł na szczyt

Górnik załatwił Sandecję i dotarł na szczyt

Ekstraklasa, 14 kolejka. W spotkaniu dwóch beniaminków komplet punktów zgarnął Górnik Zabrze, który został liderem rozgrywek. Po pierwszej połowie prowadziła Sandecja, jednak po zmianie stron goście w krótkim czasie wyszli na prowadzenie i nie oddali go do końca spotkania.

Spotkanie odbyło się na boisku w Niecieczy.

SANDECJA NOWY SĄCZ – GÓRNIK ZABRZE 1:2 (1:0)

1:0 Piter-Bucko 30, 1:1 Matuszek 58, 1:2 Angulo 62.

Żółte kartki: Brzyski, Basta, Piszczek dwie – Suarez, Kurzawa. Czerwona kartka: Piszczek w 90 minucie (w konsekwencji dwóch żółtych).

SANDECJA: Gliwa – Basta, Piter-Bucko, Kraczunov, Mraz – Danek (78 Korzym), Trochim, Baran, Cetnarski (65 Kasprzak), Brzyski (78 Małkowski) – Piszczek.

GÓRNIK: Loska – Wolniewicz, Wieteska, Suarez, Koj – Kądzior (89 Olszewski), Matuszek, Ambrosiewicz (46 Żurkowski), Kurzawa – Ł. Wolsztyński (84 Ledecky), Angulo.

Tak padły gole:

1:0 – z rzutu wolnego dośrodkował Cetnarski, a celnym uderzeniem z 5 metrów popisał się Piter-Bucko, który wygrał pojedynek główkowy z obrońcami rywali.

1:1 – piłkę w pole karne dośrodkował Koj, na bramkę Sandecji główkował Angulo. Strzał Hiszpana zdołał odbić Gliwa, a dobitka Matuszka z bliskiej odległości wpadła do siatki.

1:2 – w roli głównej wystąpił najlepszy strzelec Ekstraklasy. Po podaniu od Kurzawy, Angulo popisał się indywidualną akcją, minął dwóch zawodników Sandecji (Piter-Bucko, Kraczunow) i pewnym strzałem pokonał Gliwę.

Sandecja przystąpiła do tego spotkania osłabiona brakiem swojego najlepszego strzelca Aleksandra Koleva. Bułgar doznał kontuzji i jego miejsce w ataku zajął Piszczek, który w ostatnich spotkaniach z powodzeniem spisywał się w roli ofensywnego pomocnika.

Sądeczanie podobnie jak w poprzednich spotkaniach rozpoczęli odważnie w ataku. Jednak w pierwszym kwadransie to goście wypracowali najgroźniejszą sytuację podbramkową. W 10 minucie piłkę w pole karne gospodarzy dośrodkował Kurzawa, powstało bardzo duże zamieszanie, ale żaden z zawodników Górnika nie potrafił oddać strzału w światło bramki. Podopieczni Marcina Brosza w kolejnych minutach groźni byli przy stałych fragmentach gry. Z jednej i drugiej strony brakowało jednak celnych strzałów na bramkę rywali.

Mecz ożywił się dopiero w 30 minucie, gdy Sandecja wyszła na prowadzenie. Po chwili zaatakowali goście, ale strzał Kurzawy z dystansu obronił Gliwa. W końcówce Sandecja mogła podwyższyć swoje prowadzenie. Najpierw Loska obronił strzał Brzyskiego z rzutu wolnego, a potem w doskonałej sytuacji nieznacznie spudłował Danek.

W pierwszych minutach po zmianie stron wydawało się, że Górnik nadal ma problemy z rozmontowaniem defensywy sądeckiej drużyny. Niestety wystarczyły tylko cztery minuty dekoncentracji, aby goście strzelili dwa gole i wyszli na prowadzenie. Szybko gospodarze mogli doprowadzić do wyrównania, ale groźny strzał Brzyskiego z dystansu obronił Loska. W kolejnych akcjach bliski celu był Piszczek i Trochim.

W końcówce Górnik przeprowadził bardzo groźną kontrę, ale Angulo w sytuacji sam na sam z Gliwą posłał piłkę prosto w bramkarza Sandecji. Podopieczni Radosława Mroczkowskiego mecz kończyli w dziesiątkę po czerwonej kartce dla Piszczka (w konsekwencji dwóch żółtych). Sandecja przegrała to spotkanie po przeciętnej postawie. Pozytywnym wydarzeniem był powrót na boisko Macieja Małkowskiego, który pojawił się na murawie w końcówce po długiej przerwie w grze spowodowanej kontuzją.

Fot. archiwum oficjalnej strony Sandecji (sandecja.com)


Reklama