CrossFit, czyli współczesny trzepak

CrossFit, czyli współczesny trzepak

W internecie aż wrze od ironicznych komentarzy typu: „Studiuję prawo, jestem weganem i… trenuję CrossFit”. Jednak Nowy Sącz obala stereotypy i udowadnia, że ten sport jest dla każdego. Tak naprawdę niewiele osób wie, na czym polega CrossFit, ile przynosi radości i ile wysiłku trzeba włożyć, aby go trenować.

Kuba opowiada, że jego przygoda z CrossFitem zaczęła się zupełnie przypadkowo, kiedy trafił na zawody w Krakowie. Oglądając zmagania zawodników, stwierdził, że to jest to, co chciałby robić. W 45-metrowej piwnicy zgromadził wraz z kolegami potrzebny sprzęt i zaczął ćwiczyć. Rok później prowadził już pierwsze zajęcia w klubie, a po trzech latach udało mu się otworzyć własny CrossFit Box w Nowym Sączu. Miejsce istnieje dopiero od roku, a już uczęszcza tam około 100 osób.

Kamil mówi, że zawsze ciągnęło go do treningów, ale brakowało mu kogoś, kto mógłby go motywować. Zaczął chodzić na jakieś zajęcia, ale dopiero kiedy Kuba otworzył Box, Kamil na dobre zakochał się w CrossFicie. Dziś ma 21 lat i nie wyobraża sobie życia bez treningów.

Podrzut i rwanie

W czwartkowy poranek, po kilku minutach błądzenia, udaje mi się dotrzeć na ulicę Fryderyka Chopina w Nowym Sączu. Kiedy wjeżdżam pomiędzy wielkie zakłady produkcyjne i hurtownie, myślę, że źle trafiłam. Okazuje się jednak, że nie mam racji, bo właśnie tu, w jednym z dawnych garaży przeznaczonych na samochody dostawcze, znajduje się cel mojej podróży. Jest to jedyny w mieście CrossFit Box.

Kiedy wchodzę do środka, okazuje się, że Kamil Rolka już na mnie czeka. Zanim pojawi się mój drugi rozmówca, mam chwilę, aby rozejrzeć się po wnętrzu Boxu. Zaskakuje mnie surowość pomieszczenia, tworząca ciekawy klimat. Przywodzi na myśl amatorską siłownię, zrobioną „na szybko” w garażu, czy piwnicy, ale pozory mylą. Po bliższym przyjrzeniu, można dostrzec profesjonalne wyposażenie i dbałość o szczegóły. Moją uwagę zwraca tablica, na której zapisywane są treningi i ich wyniki.

Po chwili na miejsce dociera Jakub Rydwański. Jak na sportowca przystało, współtwórca CrossFit Nowy Sącz i jednocześnie Head Coach, czyli główny trener, przyjeżdża rowerem. Wreszcie dowiem się, czym właściwie jest tak popularny ostatnio sport.

CrossFit to połączenie dwuboju olimpijskiego, czyli podrzut, rwanie i wszystkich składowych ćwiczeń, gimnastyki: od pompki po stanie na rękach na drążku, oraz treningów kondycyjnych, czyli bieganie, wiosłowanie, pływanie – tłumaczy Kuba. Wyjaśnia też, że CrossFit daje świetne podstawy do wszelkich innych dyscyplin sportowych i sprawia, że ciało zaczyna funkcjonować tak jak powinno.

Bodźcowanie i współzawodnictwo

Pytam o różnice pomiędzy treningami w Boxie, a siłownią czy fitnessem. Kuba bez wahania stwierdza:

Bodźcowanie. A na czym polega bodźowanie? Na tym, że nigdy nie wiesz, na co trafisz. Na siłowni wiemy: w poniedziałek klata, biceps, barki, triceps i jeśli nie zapomnę to nogi. Jest standaryzacja. Ciało przyzwyczaja się do tego, co ma zrobić i dlatego progres jest bardzo powolny. U nas przychodzisz na zajęcia i nie wiesz, co będzie. Dopóki się nie rozgrzejesz i trening nie zostanie rozpisany na tablicy, to w zasadzie nie wiesz, po co przyszedłeś.

Kolejnym plusem CrossFitu jest według Kuby współzawodnictwo.

Na przykład Kamil jest bardzo dobry wydolnościowo. Dość często osoby, które są słabsze, czy na równi z nim zaczynają go gonić, albo nawet starają się na jakichś ćwiczeniach wyprzedzić. Zazwyczaj im to nie wychodzi – śmieje się trener.

Punkt spustowy

Następnym korzystnym elementem jest mierzalność. Każdy trening to wynik, który można kontrolować. Łatwo sprawdza się swoje postępy np. czas wykonania danego ćwiczenia. CrossFit poprawia też mobilność ćwiczącego. Na siłowni mało kto się rozciąga, tutaj jest to podstawa.

Jeszcze jedną istotną rzeczą, która odróżnia CrossFit od innych treningów, jest tak zwane CrossFit Community, czyli społeczność.

Ja to zawsze porównuję do trzepaka, na który się chodziło mając 5, 7, 10, 12 lat. Było takie miejsce pod blokiem, gdzie się wszyscy spotykali po to, żeby pobyć, powygłupiać się, porobić fikołki, pobiegać, pobawić w chowanego – wspomina Kuba. – Dokładnie to samo jest u nas. Gros ludzi po prostu chce wyjść. Jest praca, jest monotonia, ktoś ma siedzący tryb pracy: przed komputerem, odbija paragony, albo jest na magazynie. Cały czas te same twarze i rozmowy. Tu przychodzisz i jest taki mega… punkt spustowy. Ludzie wyrzucają z siebie wszystko w formie wysiłku, śmiechu, żartów i tak dalej. To jest taki nasz trzepak.

Ładowanie baterii

Kamil przyznaje, że zamiast iść po pracy na piwo, woli przyjść na trening.

Wypocić wszystko i naładować baterie – mówi. CrossFit jest dla niego jak nałóg.

Jednak chłopakowi też zdarzają się chwile zwątpienia. Opowiada o kilku sytuacjach, kiedy w pracy myślał o zbliżającym się treningu, ale po jej skończeniu tracił ochotę na wysiłek fizyczny. Mimo to nie poddaje się w takich momentach i z determinacją przyjeżdża do Boxu.

Jak już tu wejdę, to jest tak jakby inny świat. Przyjdzie się, jest rozgrzewka i w ogóle… trzeba dać z siebie sto procent.

Twierdzi, że treningi dają mu mnóstwo energii. Ma dzięki nim także sporo znajomych

Takich znajomych, którym mówiłbym „na pan”, gdyby nie CrossFit. Proszę pana, proszę pani, tak by było – śmieje się, a jego trener uzupełnia:

Właśnie taki mamy tu luźny klimat. Kto przyjdzie, to mówię, że nie „na pan”. Ja jestem Kuba.

Hipsterska moda

Ciekawi mnie, czy Kamil chwali się tym, że ćwiczy i jak na to reagują jego koledzy. Chłopak przyznaje, że czasem zdarzają się docinki na ten temat, ale to go nie zraża, a nawet wręcz przeciwnie – czuje się jeszcze bardziej zmobilizowany do działania.

Widziałem takiego mema, gdzie jest obrazek – składają trumnę do grobu i ksiądz pyta: „czy ktoś chce jeszcze coś powiedzieć?”, a ktoś na to: „tak, trenuję CrossFit” – śmieje się Head Coach. – I generalnie o co chodzi? Oczywiście to jest mega przerysowane, ale jest tak, że ten Crossfit za nami chodzi. Kuba uważa, że ludzie naprawdę chwalą się tym sportem, ale nie „dla szpanu”, jak się powszechnie sądzi. Po prostu treningi i ciągła poprawa wyników sprawiają, że ludzie z radości chcą się podzielić swoją pasją ze wszystkimi.

Pytam, czym jest CrossFit: sportem, czy stylem życia. Trener przyznaje, że jednym i drugim

Zdecydowanie zmienia też sposób myślenia.

A czy jest dla każdego?

Dla wszystkich. Mamy nawet klientów powyżej 65. roku życia. Niedługo uruchamiamy też zajęcia dla dzieci. CrossFit jest dobrą opcją dla uczniów i studentów. Łatwo mogą oni dopasować godziny treningów do swoich zajęć oraz skorzystać ze specjalnych zniżek. Jeśli dziewczyny nie chcą ćwiczyć ze wszystkimi, to mogą wybrać zajęcia dedykowanych specjalni dla nich. Ćwiczenia są wtedy bardziej skierowane na pośladki, uda, brzuch, czyli to na czym dziewczynom zależy, zwłaszcza kiedy zbliża się lato.

Po wizycie w sądeckim Boxie jestem w stanie stwierdzić, że wbrew internetowym opiniom, CrossFit to nie tylko „hipsterska” moda, a ciekawy i zdrowy sposób spędzania wolnego czasu. Sport ten z dnia na dzień zyskuje coraz większą popularność, mimo wiader potu, które wylewają z siebie ćwiczący.

tekst i fot. Kinga Nikiel

Czytaj więcej:

Reklama